fbpx

Wszystko, w co potrzebujemy wierzyć

przez Anna Ulatowska

Nasz mózg tak działa, że często musimy sobie zracjonalizować wiele rzeczy. Co to znaczy? W dużym skrócie uczynić coś znośniejszym do przyjęcia dla nas. Uzasadniamy sobie w ten sposób krzywdy, które nam wyrządzono. Lub wszystkie krzywdy, które my chcemy wyrządzić. To nasz naturalny mechanizm obronny, żeby się zderzyć z tym, co trudne i żeby to zderzenie przebiegało jak najmniej boleśnie.

To Freud odkrył mechanizmy obronne, czyli pułapki naszego mózgu, które sprawiają, że to, co trudne do przyjęcia, jest o wiele znośniejsze. Często zderzenie się z prawdą jest po prostu dla nas tak niewygodne, że nasz mózg musi sobie tę prawdę wytłumaczyć na swój sposób. Wtedy staje się ona bardziej akceptowalna.

Jednym z takich racjonalizujących powiedzeń jest to o karmie. Że jak ktoś zrobi coś złego, to na pewno karma czy zły los go dojadą. Jednym słowem wszystkie złe uczynki wrócą do tego, który je czynił i pierdolną go w łeb. Czyli jak ktoś zdradził to zostanie zdradzony albo śmiertelnie zachoruje. W życiu jednak tak nie jest, że złe rzeczy spotykają złych ludzi, a dobrych same dobre. Bo zarówno zło jak i dobro przytrafia się obu stronom. Poza tym, w jaki sposób to zło ocenić? Czy jak ktoś nam powiedział „kocham cię”, a potem się odkochał to jest już złym człowiekiem i ta przysłowiowa karma powinna sprawić, że jemu się przytrafi to samo? No nie. Na śmiertelne choroby chorują chodzące dobra, a złodzieje miewają życie jak z bajki. Dlaczego? Bo nie ma żadnej karmy. Są przypadki. Jest życie, które różnie się układa dla różnych ludzi. I tylko my musimy sobie wytłumaczyć, że jak ktoś nam krzywdę, to za chwilę zapewne ktoś krzywdę jemu. Albo przynajmniej tak byśmy chcieli, żeby sprawiedliwości stało się zadość.

Innym przykładem jest znajdowanie podobieństw wśród obecnych partnerów czy partnerek naszych ex. Podobieństw do nas oczywiście. Często czytam, że ktoś po nas wziął sobie na cel niemal identyczną kobietę albo taką, która robi to samo co my, co w naszym przekonaniu ma świadczyć o tym, że cholernie za nami tęskni. I po prostu wybrał marną kopię. Dużo bardziej prawdopodobne jest jednak, że ktoś ma po prostu określony typ urody, albo obraca się w towarzystwie, w którym ludzi łączy podobna pasja. Zatem nietrudno o kogoś, kto może mieć podobne zainteresowania do nas. To kolejny psikus naszej głowy. Zamiast zaakceptować czy przełknąć to, że relacja się skończyła, wkraczamy w magiczny świat nowych związków swoich ex, krok po kroku wyszukując subtelne znaki mające świadczyć o tym, że może ktoś i podjął decyzję, że już mu z nami nie po drodze albo kochać przestał. Ale na pewno tęskni tylko nie potrafi o tym powiedzieć. To znaczy potrafi – wybiera sobie osobę podobną do nas, żeby w jakiś sposób ten ból swój załagodzić. No nie bardzo.

Racjonalizujemy sobie też wiele rzeczy za pomocą religii (zostawmy tu kwestię, w co kto wierzy i dlaczego). Zajmijmy się sformułowaniem „bóg tak chciał” albo siła wyższa. Bardzo często odrzucamy od siebie sprawczość czy konsekwencje za decyzje, które podjęliśmy, tylko sobie swoje zachowania racjonalizujemy – no tak, tak miało być. Ktoś ważniejszy od nas tak zadecydował, że się życie ułożyło czy się coś wydarzyło.

Pragniemy też wierzyć, że ktoś, kto błędy popełnia, kiedyś je zrozumie i naprawi albo zrozumie swoją motywację. To częste komentarze, które czytam – no tak, kiedyś zrozumie, co stracił. Tymczasem ktoś, kto nas zostawił czy kiepsko potraktował, może najzwyczajniej w świecie mieć w dupie swoje błędy i popełniać kolejne. Albo w ogóle nie uznawać, że rozstanie z tobą było błędem. Pamiętajcie, że często różne sytuacje mają różną perspektywę w zależności od tego, kto na nie patrzy – np. w przypadku rozstania osoba odchodząca i osoba porzucona. One mają zupełnie inną definicję błędu. Bo ktoś, kto już nie kocha albo tej relacji nie chce uznaje zapewne, że błędem byłoby w niej pozostawać.

Często racjonalizujemy sobie też swoje zachowania np. gdy nie udało się osiągnąć celu, który sobie wyznaczyliśmy uznajemy, że wcale nie był on tak istotny albo tak bardzo nam na nim widocznie nie zależało. Ta odmiana racjonalizacji nazywa się kwaśne winogrona. Stosujemy też metodę słodkich cytryn, czyli osładzania sobie sytuacji, w której się znaleźliśmy, tłumacząc sobie, że tak naprawdę wcale nie jest ona dla nas taka zła, jakby się mogło wydawać. Racjonalizacje możemy stosować też w przypadku naszych zachowań np. zostawiając kogoś i argumentując, że tak naprawdę robimy to dla dobra drugiej strony, bo my się nie nadajemy do związków albo na pewno kogoś skrzywdzimy.

Nie jest łatwo mierzyć się z trudnymi, przykrymi historiami w naszym życiu. Często ból jest nie do zniesienia, więc żeby go zminimalizować stosujemy metody, mające na celu wyjaśnienie tego, co zaszło. Albo w jakiś sposób zrzucenie z nas odpowiedzialności za błędy czy decyzje, które podjęliśmy.

Może Ci się spodobać

Subskrybuj
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Najstarsze
Najnowsze
Wbudowane informacje zwrotne
Zobacz wszystkie komentarze

Wykorzystujemy pliki cookies w celu prawidłowego działania strony, korzystania z narzędzi analitycznych i marketingowych oraz zapewniania funkcji społecznościowych. Szczegóły znajdziesz w polityce prywatności. Czy zgadzasz się na wykorzystywanie plików cookies? Akceptuję Czytaj więcej

Prywatność & Polityka cookies
0
Kocham twoje myśli, proszę o komentarz.x