Na insta króluje hasztag jesieniara. Na pewno wymyśliła go jakaś agencja, żeby sprzedać Wam ciepłe buty, sweterki i dyniowe latte. Szurając radośnie kozakami po rdzawych liściach i dzierżąc w łapce kubek herbaty, a na twarzy uśmiech numer 5 możesz być jesieniarą pełną gębą. To nie tak, że ja jesieni nie lubię. Nie lubię lukru. Sprawdź zatem, czy jesteś jesieniarą po mojemu.
Spędzając weekend nad polskim morzem jestem spokojna. Już niedługo wyruszymy na podbój kosmosu, wymyślimy lekarstwo na raka i stawimy czoło każdemu wrogowi. Pokonamy go naszymi brzuszyskami, cellulitem, parawanami i mentalną papką.
Jestem chłopczycą. Mentalnie, bo fizycznie mimo braku cycków jednak widać, że baba. Ale combo charakteru mojej mamy i wszystkich moich prababek spowodowało, że mam większe jaja niż niejeden facet. Dlatego się z facetami przyjaźnię i dlatego najbardziej na świecie kocham piłkę nożną. Stąd raz na 2 lata znikam na miesiąc zaszywając się w krainie bramek, emocji, piwa i spalonych.
Zawsze marzyłam o pracy w korporacji. Wiecie, takiej, że w zamian za brak życia i nerwów dostajecie w prezencie multisporta i kartę na stołówkę. Takiej, że wszyscy są synonimem sukcesu, na wakacje latają na Hawaje, a po pracy wychodzą na lunch na Plac Zbawiciela. Ale wszędzie dobrze, gdzie nas nie ma.
Polskie lato jest brzydkie. Nie tylko dlatego, że przez większość letnich miesięcy trwa pora deszczowa. Dlatego, że latem miasta, prowincje i komunikacja miejska pełne są zaniedbanych ludzi, którzy myją się raz w tygodniu (pewnie w sobotę wieczorem), stosują dezodoro na cwetr i skarpety do sandałów.