Mówią, że wiek to tylko liczba. I mamy tyle, na ile się czujemy. Co z tego, że w środku czujemy się wciąż tacy sami? Co prawda mamy więcej doświadczeń i podobno rozumu, ale heloł to wciąż my. A jednak ciało się zmienia. Ciało, na które patrzysz codziennie, codziennie jest już inne. Trochę starsze. Gdzieś wyczytałam, że nasze ciała są zaprogramowane tak mniej więcej do 40-tki. Wszystko co ponad to to styl życia, medycyna i czasy, w jakich żyjemy. Zatem lecę na zapasie.
Na koniec 2018 roku napisałam, że liczba osób obserwujących fanpage na fb dobija do 15 tys. a na insta wrzucałam jeszcze swoje sweet focie. Dwa lata później jestem w zupełnie innym miejscu. Na Facebooku dobijamy powoli do 100 000 fanów, instagram rozwija się w tempie błyskawicy i wydałam swoją pierwszą książkę. To był dobry rok. To był czas, który mi pokazał, że warto systematycznie robić to co się lubi i to, w co się wierzy a sukces przyjdzie prędzej czy później.
Paleniem na stosie. Grzechem. Rozwiązłością. Gazem. Mandatami. Skończcie moralizować. Mówić o tym, że się za mało modlimy. Że kobieta po zajściu w ciążę traci wolność. Że zastąpiłyśmy mózgi cipkami. Kobieta przez wieki dzięki facetom i przy ogromnej zasłudze kościoła straciła na znaczeniu. I wielu przeraża fakt, że od całkiem niedawna jest na dobrej drodze do odzyskania swojej pozycji. My nie zastąpiłyśmy mózgu cipkami. To wy zauważaliście tylko cipki. A my od pewnego czasu zaczęłyśmy solidarnie zauważać, że mamy też mózg. I coś do powiedzenia, co kościołowi i wszelkiej maści mizoginom nie w smak.
Ludzie mają taką dziwną przypadłość interesowania się mocniej życiem innych ludzi, niż swoim własnym. Jesteśmy narodem hipokrytów. Niby nas ten seks nie interesuje, bo na ten przykład niech ci wstrętni nieheteronormatywni nie afiszują się ze swoją orientacją i seksualnością. Z drugiej nie mamy problemu, żeby zaglądać ludziom do łóżek i poruszać tematy niezwykle intymne. I to co dla Skandynawów byłoby zupełnie normalne do dyskusji jak np. ludzka seksualność właśnie, rozmowa o niej nigdy nie odbyłaby się przy naszym niedzielnym obiedzie. Bardzo chętnie pytamy jednak o to kiedy dzieci czy ślub, zapominając że prywatne życie innych ludzi ma to do siebie, że jest prywatne. I nic nam do tego.
Siedzę na parapecie i gapię się w okno. Uwielbiam takie dni. Deszcz leje pierwszy raz od dawien dawna i nareszcie można bezkarnie być smutnym. Układam sobie w głowie słowa, którymi zacznę. Chociaż co ja mam powiedzieć? Że nie wierzę w ludzi? Albo w miłość? To banalne. Przecież każdy może w coś nie wierzyć. To może, że zraniono mnie już tyle razy, że moje ciało jest jedną wielką krwawiącą raną. Sama się dziwię, że nie zostawiam śladów wstając z łóżka.