Strach, chyba najgorsza z ludzkich emocji. Siejąca największe spustoszenie w nas samych i w naszym otoczeniu. Wszystkie inne są kreatywne, nawet nienawiść. Strach zadaje ciosy raniąc na oślep, a im bardziej się boimy, tym bardzie jesteśmy sparaliżowani.
Strach przybiera różne postaci, ale działa zawsze tak samo – nie robimy nic. W strachu można przeżyć życie zupełnie go nie przeżywając. Ze strachu można odkładać decyzje w nieskończoność, ze strachu można uciekać od innych, chociaż tak naprawdę chce się uciec od siebie.
Boimy się podejmowania decyzji. Stojąc w rozkroku odkładamy na później to, co ma być teraz. Bo przecież później może nie nadejść, a na pewno nie nadejdzie za chwilę. Tym samym odkładamy ewentualne konsekwencje złych wyborów. A wybory, jakiekolwiek by nie były, zawsze będą lepsze od stagnacji. Poza tym dopiero z perspektywy czasu możemy ocenić, czy wybraliśmy dobrze. Nie robiąc kroku do przodu nie cofamy się, ale nigdy nie dojrzymy też, co jest za zakrętem.
Boimy się ocen innych ludzi. Co najdziwniejsze bardzo często sami oceniając siebie negatywnie. Uczestniczyłam ostatnio w bardzo ciekawym ćwiczeniu, które pokazało, że to co sami o sobie myślimy mało ma wspólnego z rzeczywistością, bo ludzie odbierają nas zupełnie inaczej. Gnojąc siebie w myślach napędzamy strach jeszcze bardziej – strach przed kontaktem z innymi, strach przed ośmieszeniem, strach przed oceną. A co jeśli rzeczywistość jest zupełnie inna od tej, którą mamy w głowie?
Strach przed tym, co inne i nieznane. Najtrudniejszy jest pierwszy krok, pierwszy skok, pierwszy seks i pierwszy eks. Jest mała garstka ludzi, która karmi się adrenaliną i wszystko co nowe napędza ją do działania. Jednak większość ludzi paraliżuje strach przed tym, co nigdy nie miało miejsca. Aż do pierwszego razu. Szkoda, że nie można umrzeć na próbę.
Strach przed przeszłością, która może nas dogonić, przed teraźniejszością, która nas przerasta i przed przyszłością, której jeszcze nie znamy. Strach zabija marzenia, niszczy wszystkie inne emocje i zjada nas po kawałku, zostawiając w głowie i obok nas pustkę.
I nie uleczy nas nic. Dopóki pewnego dnia nie wstaniesz z łóżka i nie powiesz sobie – strach jest ok! Ale chcę spróbować. A potem zaczniesz działać.