Zajmowanie się sobą można w skrócie zmieścić w jednym zdaniu – panie a na co to komu?! Kiedyś to nikt nie myślał o jakimś tam rozwoju, terapiach, psychologach i dobrze było. Ludzie się w pary łączyli, dzieci się rodziły, jednym słowem gra i buczy. Tylko że no właśnie, żeby móc ocenić, co było lepsze, trzeba mieć perspektywę osób z obu czasów, wiedzę i doświadczenie, inaczej to tylko nasza opinia. Nie fakt.
Byłam wczoraj świadkiem takiej rozmowy, gdzie pani na oko 60 plus żaliła się drugiej, sporo młodszej, że teraz to wszystko kiepskie, no a kiedyś to było, wiadomo! Młodzi się nie umieją przyjaźnić, a nawet jeśli przyjaźnią to te relacje nie są takie jak kiedyś, za jej czasów! I młoda nawet jakoś tam próbowała oponować, że nie nie, przecież ludzie dalej się przyjaźnią, ale po czasie skapitulowała.
Każde poprzednie pokolenie narzeka na następne, bo go nie rozumie. To jest zupełnie naturalne. I tak jak każde pokolenia mają pod górkę, w jednym idzie im świetnie, w drugim totalnie gorzej, czyli zachodzi oczywisty cykl życia i zmiany. Nie uważam, że ludzie teraz się nie przyjaźnią, ba nie uważam, żeby te przyjaźnie były gorsze niż kiedyś coś tam. Bo wszystko się zmienia. A jeśli wszędzie widzisz ludzi, którzy są jacyś tam – patrz fałszywi, interesowni, itd. to znowu tak jak w związkach jest to opowieść o tobie. O tym, dlaczego tylko na takie relacje zwracasz uwagę i o tym, dlaczego tylko w takie relacje wchodzisz i je tworzysz.
Ale w sumie ja nie o tym! Na kanwie tej zasłyszanej rozmowy przypomniało mi się, że miałam kiedyś napisać tekst o egoistach. I o tym, że od czasu do czasu ktoś rzuci pod jakimś postem/tekstem – a teraz to ten rozwój i zaglądanie w siebie tworzy samych egoistów!
Zacznijmy zatem od definicji, bo ludzie nie do końca rozumieją znaczenie słowa egoista.
Egoista kieruje się przeważnie własnym dobrem i interesem, nie zwracając zbytniej uwagi na potrzeby i oczekiwania innych. Czyli jest to osoba, która zawsze stawia dobro swoje ponad innych.
A tu jeszcze taki fajny cytat z Oscara Wilde’a, który wrzuciła mi wczoraj jedna z Was:
Egoizm nie polega na tym, że żyje się tak, jak się chce, lecz na żądaniu od innych, by żyli tak, jak my chcemy.
I mam wrażenie, że niektórym ludziom to zaglądanie w siebie coś tam robi. Może uruchamia w nich jakieś struny, których nie rozumieją i znanym sposobem w myśl najlepszą obroną jest atak, piszą co im ślina na język przyniesie. I że takie zachowanie prowadzi do nietworzenia relacji i w ich przekonaniu jakiejś egoistycznej, samolubnej samotności.
A ja myślę, że ludzie, którzy są świadomi siebie, po prostu nie godzą się na bylejakość. Tacy, którzy rozumieją swoje emocje, swoje zachowania, rozumieją też emocje i zachowania innych. Nie są rozchwiani emocjonalnie i z takimi ludźmi się nie wiążą, nie zapraszając nikogo do dzikiego tańca i jazd bez trzymanki. Że przyjrzenie się swojemu dzieciństwu, mechanizmom wyboru partnera czy schematom, jakie tworzą nasze relacje, jesteśmy w stanie wyciągać wnioski i je ulepszać. A to, co niezdrowe po prostu kończyć lub jeśli się da – zmieniać.
I ja rozumiem, że na fali rozwoju, do której podpięło się też trochę niefajnych rzeczy – pisałam o tym tu, co niektórzy mogą myśleć – e tam takie pierdolenie mające na celu usprawiedliwienie egoistycznych i samolubnych zachowań. Kiedyś tego nie było i ludzie żyli.
Tylko tu znowu odwołujemy się do tego mitycznego kiedyś – przecież nie wiemy, jak ludzie funkcjonowali 50 lat temu. Możemy coś tam wiedzieć od babci czy dziadka, ale czy wiemy, jakim byli małżeństwem, jakimi przyjaciółmi? Czy tam nie było pijaństwa, zdrad, albo cichych dni, które trwały latami?
Jedno i drugie nie stoją do siebie w opozycji! Można dbać o siebie, swój rozwój, jednocześnie dbając o związek.
Można stawiać granice i to nie jest ze szkodą dla nikogo. A asertywność nie jest o byciu niegrzecznym, jest o trosce o siebie. Praca nad sobą, zwiększona świadomość siebie, terapia są po to, żeby czuć się lepiej, zbudować zdrowe poczucie własnej wartości, żeby nie krzywdzić siebie i nie krzywdzić swoim zachowaniem innych. Praca nad sobą pozwala lepiej wybierać osoby, z którymi tworzymy relacje – wszelakie, także te przyjacielskie. Nie dać się wykorzystywać, ale i nie być ciągle w roli/schemacie ofiary, wyrażać otwarcie swoje zdanie i swoje potrzeby. Umieć mówić o swoich emocjach, a nie przelewać je na innych. Nie być w ciągłym poczuciu winy za swoje związki.
Każdy krok zrobiony w kierunku tego, żeby coś zmienić na lepsze czy coś zrozumieć to kwintesencja dobrego, pełnego życia. Dla mnie to przeciwieństwo egoizmu. Dlatego warto umieć powiedzieć Ok coś nie jest dla mnie, nie rozumiem tego, a nie oskarżać o egoizm tych, którzy chcą coś w sobie zmienić.