Tęsknota jest o braku. A czy da się odczuwać coś, czego nie ma? I jak to opisać? Tęsknota jest o nieobecności. Tak namacalnej, tak wyraźnej i tak bolesnej czasami. A przecież pustka i niebyt nie mogą boleć. Bo ich nie ma…Skąd zatem to jedno z najtrudniejszych odczuć świata
Tęsknota jest o naszych wspomnieniach. O tym, co było, odtwarzane w głowie wciąż i wciąż. Smaki. Słowa. Zapachy. Gesty. Tekstury. Struktury. Mózg nam podrzuca kolejne obrazy wyświetlane w kółko, niczym najdłuższy film w najdziwniejszym kinie świata.
Tęsknota jest o pragnieniach. O tym, co sobie wyobrażamy, że jeszcze może być, gdy ktoś znowu pojawi się w naszej orbicie. O tym, co powiemy, co przemilczymy, o tym, czego dotkniemy i co powąchamy. A przede wszystkim o tym, co jeszcze razem ze sobą zrobimy, jeśli gdzieś jest jakieś razem. I gdzieś jeszcze jesteśmy jacyś my…
Gdy czekasz na kogoś, kogo nie ma na moment, tęsknotę da się wytrzymać. Wiesz, że to wszystko jest po coś. Bo nawet jeśli praca, studia, życiowe problemy, marzenia czy ambicje spowodowały, że chwilowo żyjecie w rozłące, masz świadomość, że to no właśnie…chwilowe. Gorzej, gdy tęsknota jest na zawsze.
A tęsknota na zawsze już w tobie zostaje. Budzisz się z nią i z nią zasypiasz. Jest pod skórą. Jest w powietrzu, którym oddychasz. Przesiąka nią kołdra, ubranie i kubek kawy, który trzymasz rano, bezwiednie gapiąc się w okno. Jest w oczach. Jak małe ziarenko piasku, które dzień i noc będzie cię uwierać. To ziarenko, które powoduje, że łzy kapią czasem jak szalone, a to cholerstwo nie wypływa… Zadomowiło się. Wiesz przecież, że jedną z najważniejszych rzeczy jest ta, żeby nie dać jej przykryć czernią całego swojego życia. Wciągnąć w bezdenną otchłań smutku, cierpienia i nicości. Nie ma jej. Nie ma jego. Nie ma Was.
I już nigdy nie będzie.
To nigdy jest jak zimny nóż świadomości, że nic się nie zmieni. Chociażbyś stanęła na rzęsach, wypowiedziała sto zaklęć, tysiąc przepraszam, albo uczyniła tuzin dobrych uczynków.
Niebyt.
Zatrzaskujesz się w tym niebycie, obracając sobie w myślach jakieś strzępki obrazów, jakieś kawałki wspólne waszego świata. I już nie wiesz, czy tęsknisz za nim, za sobą przy nim czy po prostu za byciem, które powodowało słodkie bicie serca.
„Tęsknię” wymawiane w piosenkach tak wiele razy, jeszcze nigdy nie zakleiło żadnego serca i nie wypełniło żadnej otchłani tęsknoty.
Tęsknota jest indywidualna.
Tylko my wiemy, co czujemy, gdy to czujemy. I gdzie nas boli.
I tylko my słowami umiemy to opowiedzieć. Każdy na swój sposób. Miliony tęsknot, miliony strat, miliony niesionych na ramionach za kimś smutków.
Ludzie odchodzą, to naturalne. Odchodzą tam, skąd się już nie wraca. I tam, dokąd nam jako para było nie po drodze. Do siebie idą.
A my zostajemy.
Z tym porwanym sercem, porwaną duszą.
Niby tacy sami. A jednak za zawsze już trochę inni…