Coś się niedobrego dzieje z tym kultem młodości. Patrzę sobie na zdjęcia Natalii Siwiec, czytam komentarze pod nimi i mi smutno. Że widać wiek. Że stara baba. Że to, sramto owamto. I zastanawiam się, kto to pisze. Bo ja mogę nie być fanką jej przeróbek, ale trzeba jej oddać, że jest piekielnie zgrabna i naprawdę ma ładną buzię. I ma 38 lat! Coś z nami poszło nie tak.
I myślę sobie, że z perspektywy 16 czy 20 latka to faktycznie może być starość. Tylko coś wam powiem. Wszystkich was to czeka…Starzenie się jest elementem życia i tak naprawdę zaczynamy się starzeć od urodzenia, a każdy dzień życia przybliża nas do śmierci. I chociaż w dzieciństwie i młodości czas stoi w miejscu to potem ma się wrażenie, że biegnie dwa razy tak szybko…
Jak jesteśmy mali cały czas na coś czekamy. Na święta i choinkę, na pójście do szkoły, na komunię, na kolejną szkołę, na bycie dorosłym. Czekamy, aż będziemy duzi i wszystkie fajne z naszej perspektywy rzeczy w końcu nam się przytrafią. Potem też czekamy. Na wymarzonego partnera, ślub, dziecko, budowę domu, aż dzieci dorosną i bach nim się obudzisz z tej odwiecznej walki z czasem masz 60 lat i płaczesz w poduszkę.
Życie niestety nie jest sprawiedliwe, kobiety starzeją się gorzej. Kobiety od pewnego momentu robią się przezroczyste i choćby miały firmę przynoszącą miliony i były zrobione najlepiej na świecie, nikt już im nie rzuca pożądliwych spojrzeń i nie komentuje wyglądu. Facet do pewnego wieku, a jak mu dobrze pójdzie to nawet do 70tki musi się po prostu nie zaniedbać. A jak ma do tego zasobny portfel to z powodzeniem będzie się mógł zabawiać z młodszymi od siebie.
Co pozostaje kobietom? Zgryźliwe komentarze innych kobiet. Że skóra już nie ta. I figura. I ta zmarszczka na czole. Z jednej strony mamy nie być sztuczne (o weźmy taką Catharinę na Złotych Globach, wszyscy pieją, że przesadziła) i nie robić tych botoksów i innych kwasów, z drugiej mamy nie być stare. To co nam pozostaje? Czy to znak, że 40-latki mają się kłaść do grobu, bo zaburzają poczucie estetyczne jędrnych 20-latek? W Seksie w wielkim mieście, gdzie świętują urodziny fabjulus Samanty, dodam 50 urodziny, nie udają, że są hot 20-tkami. Chociaż zastanawia mnie to, co nakręcą w nowej serii. Czy pokażą umawianie się na randki 60-tek? Czy może walkę z czasem i starzejącą się skórą? W każdym razie tam 50tka w mini nikogo nie dziwi. Ale to film. W polskiej rzeczywistości stara Siwiec, stara Rozenek, nie mówiąc już o Maryli, która zdaniem niektórych to już w ogóle nie powinna żyć i jak ona może tak się ubierać i tak pokazywać.
W tej posranej rzeczywistości myśl o wieku spędza mi sen z powiek przez ostatnich kilka lat. Tak do 35 miałam wyrąbane na to, że się starzeję, bo fakt nie było jeszcze tego widać. Teraz wystarczy gorsza noc no i umówmy się, nawet jakbym się bardzo postarała i miała bardzo drogie kosmetyki, nie będę wyglądać jak 20 tka. Ale czy muszę?
Wkurza mnie brak przyzwolenia na zmarszczki. Wkurza mnie to, że filtry z instagrama tak spaczyły nam rzeczywistość, że jak ludzie zobaczą twarz bez nich to są mocno zdziwieni. No ale jak to, osoba po 40-tce ma przebarwienia, zmarszczki, włoski jej rosną, nie jest idealna?! Ostatnio czytałam u jednej ze specjalistek zajmujących się jogą twarzy, że popularyzacja botoksu i różnych wstrzykiwanych upiększaczy zaszła tak daleko, że młode kobiety, które zupełnie nie muszą jeszcze, stosują je nagminnie. Tak, jakby się w ogóle nie mogły i nie chciały zestarzeć. Presja dobrego wyglądu jest ogromna. Co ciekawe, w ogóle nie ma presji poukładania w głowie. My dziś nie dojrzewamy. My się tylko upiększamy. A wszak jednym z elementów rozwoju jest akceptacja wieku. I tego, że się zmieniamy. Przecież wszystkich nas to czeka. I doskonale rozumiem, że sporo osób dba o siebie przesadnie, bo po prostu lubi się czuć ze sobą dobrze. Ale nie narzucajmy tego dyktatu innym. Dziś 7-latki się odchudzają. 20-latki malują na zadbane 40-stki. A 40-tki powinny mieć twarz dziecka. Świat nie jest idealny. I ludzie też nie muszą być. Życie to nie instagram. Nie ukryjesz pod filtrem tego, że jesteś smutną zgorzkniałą osobą, która nie lubi siebie i wytyka w internecie nieidealny wygląd innym. Samomiłość. Akceptacja. Dojrzałość. To jest piękne.
Pamiętam, gdy będąc nastolatką i obserwując malującą się mamę, która była chyba w wieku teraz podobnym do mojego pytałam jak to jest. Jak to jest jak patrzysz w lustro i się starzejesz. A ona mi na to, że tak samo. To prawda. W środku zostajemy tacy sami. Dlatego zawsze mnie szokuje, gdy piszecie do mnie per pani. A potem sobie myślę – o kurwa mam 40 lat, dla 18-latka serio jestem panią. Chociaż w mojej głowie wciąż jestem tą dziewczyną sprzed lat.
Życzę Wam zatem więcej tolerancji dla wieku. I cieszcie się chwilą, która teraz trwa. Serio czas tak kurewsko szybko płynie…Gdy się jest młodym, starość wydaje się tak odległa. A potem wszystko przyspiesza i przyspiesza coraz bardziej i w natłoku obowiązków i życia, po prostu życia, gubisz gdzieś minuty, godziny, lata całe. I myślisz sobie, ile w młodości zmarnowałeś ich na czekanie, aż będziesz starszy. I jak bardzo ten czas by się teraz przydał…