Przyjaźnię się z byłymi. Dwoma. Z jednym mam wspólne konto na allegro i wysyłamy sobie życzenia na urodziny. Z drugim dzwonimy do siebie raz na kilka miesięcy, żeby w dużym skrócie opowiedzieć swoje życie. Więcej kontaktu mi nie potrzeba. Nie wierzę w takie przyjaźnie. To kopie zapasowe zostawiane na wszelki wypadek, gdyby to co tu i teraz po prostu nie wyszło.
Jestem relacyjna. Bardzo. Ale żeby nazwać kogoś swoim przyjacielem, muszę z nim przejść przez niejedno bagno. Takie dwustronne, gdzie ja daję, a ktoś bierze. Tylko po to, żebym ja mogła zabrać, kiedy będę tego potrzebować. Przyjaciół, tych prawdziwych mogłabym policzyć na palcach jednej ręki. I nie są mi do tego potrzebni moi byli.
Bo nie wierzę w taką przyjaźń. W taki moment, kiedy ze związku, seksu, życia pod jednym dachem i maślanych oczu wskakujecie od razu na poziom best friends. Oczywiście, gdyby każdy z was doszedł do wniosku, że nagle spotyka się z kimś innym, bez łez, dramatów i życiowych rozczarowań mówilibyśmy o sytuacji idealnej. Ale ja nie wierzę w sytuacje idealne. Zawsze ktoś traci, żeby zyskać mógł ktoś. I nie jestem w stanie spojrzeć na kogoś bez uczucia w poniedziałek, jak w niedzielę chciałam być z nim na zawsze.
Myślę, że z byłymi przyjaźnią się ludzie słabi. Ludzie, którzy zostawiają sobie furtki, gdyby nagle nie wyszło to, co teraz próbują tworzyć. Pisałam już, że trzymanie ludzi na emocjonalnej uwięzi jest największym skurwysyństwem świata. Znacie moją historię, gdy mój były nie potrafił się rozjeść ze swoją ex, wskakując na level przyjaźń, którego ja przez 4 lata dostawałam rykoszetem. Silni ludzie zamykają za sobą drzwi bez wyrzutów sumienia, nie oglądając się za siebie i myśląc o przyszłości. Przeszłość im niepotrzebna. Chyba, że chcą się w niej przeglądać jak w lustrze.
Nie rozumiem takiej przyjaźni. Bo jeśli tak bardzo lubicie przebywać w towarzystwie osoby, z którą kiedyś byliście, to dlaczego się rozstaliście? Dlatego, że coś nie grało. I na innej płaszczyźnie dalej nie będzie grać. To tak naprawdę relacja z rozsądku, nie mogę cię kochać, więc w zamian dostaniesz moją obecność i etykietkę przyjaciela.
Nie mogę cię kochać, ale czasem będę.
Nie mogę cię kochać, ale może gdzieś kiedyś przepracuję sobie nasze błędy, albo ty się zmienisz.
Jeśli kiedyś między dwojgiem ludzi była chemia albo związek, to tylko kwestia czasu, gdy któreś z was wpadnie na cipkę lub nadzieje się na kutasa. Mój ex wylądował ze swoją byłą w łóżku jakieś 3 razy. Oczywiście przypadkowo.
Byli partnerzy to takie zagubione jelonki bambi. Zawsze w opałach. Zawsze robiące słodkie oczy. Zawsze w sytuacjach, z których trzeba ich ratować, przytulać albo wypić butelkę wina.
Albo…?
W życiu nie ma nic za darmo. Podejmujemy decyzje i musimy ponieść ich konsekwencje. Jeśli wybieracie przyjaźń z byłymi pomyślcie o tym, jak czuje się partner, z którym jesteście. Jeśli wybieracie przyjaźń z byłymi zastanówcie się co czują, czekając na waszej wycieraczce, aż kiedyś wpuścicie ich do środka. Jeśli wybieracie przyjaźń z byłymi, zastanówcie się dlaczego nie będąc z nimi, dalej z nimi jesteście. Tylko inaczej.
Żeby nie spuścić ich z oka?
Żeby dowartościować siebie?
A może po to, żeby mieć sprawdzoną kopię zapasową?