A może nie każdy jest predystynowany do życia w parze. Może do cholery możemy być sami i nie ma nic w tym złego. Nie jesteśmy podludźmi. Nieudacznikami. Po prostu nie umiemy. Nie chcemy. Nie jest nam dane.
Łapię się na tym, że zaczynam ludziom zazdrościć uczuć. Tak jak ładnych bucików i sukienki. Zazdroszczę tego co jest ładne. Bo wszystko, co mi zostało jest brzydkie. Jestem rozczarowana. Permanentnie. Związki po krótkim okresie posiadania cudownej twarzy zaczynają mieć mordę. Mordę cudzych oczekiwań i prozy życia. Mordę niespełnionych oczekiwań. Początkowych obietnic. Miłych słów, które zabiera rzeczywistość i wypluwa pod postacią gorzkiego pierdol się. Wole być sama.
Sama. Samotność. Ukojenie. Cisza. Wystarczalność.
Będąc samotna jestem wystarczalna. Dla siebie. Bo dla nikogo innego już nie muszę. Nie muszę spełniać cudzych oczekiwań, żeby być wystarczająca. Zasłużyć. Na gest. Na uczucie. Na związek.
Nie chcę zasługiwać. Chcę niezasłużenie topić się w samotności. We wspomnieniach, gdzie każdy z nas jest miły, dobry i ładny.
Nie jestem.
Nie jestem ani miła. Ani dobra. Ani ładna.
Nie jestem już, bo rozpadłam się na setki cząstek. Niekompletna. Niepozbierana. Nie udało się odnaleźć wszystkich. Każdą jedną ktoś mi zabrał i trzyma jako swoją własność. W kieszeni mam schowane na później słowa. Twoje słowa. Miały być porankiem a przyniosły ciemną noc.
Noc i nic. Nie mam nic. Chowam się przed światem w skorupie niezrozumienia. Niedotknięcia. Nie.
Nie chcę.
Nie umiem.
Nie rozumiem
Nie umiem w związki.
Związek ze sobą to jedyne na co mnie stać.
Umiem, żeby ktoś dotykał moje ciało. Polizał umysł. Powąchał jak smakuje przyszłość. Nie umiem w codzienność.
Zakupy. Za wcześnie. Za późno. Za bardzo. Za mało. Za. Albo przeciw.
Związek mnie dusi. Ciasną pętlą nas. Złożonych ze swoich historii. Ze swoich strachów. Ze swojej ludzkości. Nie jestem ludzka. Chce się zwierzęco pieprzyć. I odejść po wszystkim. Pobiec ku zachodowi, bo przecież wszystko zachodzi. Wspomnienia kurzem. Oczy bielmem.
Chcę bywać bez obecności. Bo wszystko co miało się wydarzyć się nie wydarzyło. Kocham cię jest warte tyle samo co o której odjeżdża autobus do Pcimia. O której odjechał mój?
Przegapiłam go. Poszłam na zły peron. Albo miałam nieważny bilet. Albo kanar mnie oszukał. Pojechał beze mnie. A mnie została morda.
Bez uczuć.
Bezwiednie naga stoję przed Tobą prosząc o gest.
Ten wyraz. Tak. Nie. Nie lub tak.
Istotne jest.
Możemy sobie darować przyszłość. Darować przeszłość. Darować wszystkie winy.
Darować wytchnienie. Puść mnie.
Wolę się udusić z samotności niż ze smutku…