Podobno są trzy prawdy: Święta prawda, Tyż prowda i Gówno prawda. A gówno prawda jest każdą fikcją, którą do tej pory za prawdę braliście. Prawda jest jak dobry cukierek w gównianym opakowaniu. My zdecydowanie bardziej wolimy niedobre cukierki w pięknych opakowaniach. Kłamstwa nas uwierają, ale tylko na chwilę. Za ich sprawą często chcemy zachować istniejący obok nas świat, nawet jeśli wszystkie zamki do niego należące są zbudowane z piasku.
Czy w dzisiejszych czasach kłamstwo jest nową prawdą? Czy nieumiejętność bycia szczerym wynika z chęci niezranienia drugiej osoby, czy kłamiemy po prostu, żeby ratować swój tyłek? Bo gdybyśmy mówili notorycznie prawdę, to prawie tak jakbyśmy sami sobie napisali na czole – tak, jestem chujem?
Zapytaj 10 przypadkowo spotkanych par o to, co jest najważniejsze w związku. Wśród wymienionych cech z pewnością będzie szczerość. A teraz zapytaj każde z nich z osobna ile razy zdarzyło im się skłamać. No właśnie.
Dlaczego sami chętnie wymagamy od innych bezwzględnej szczerości, w stosunku do siebie stosując zupełnie inną miarę? I dlaczego tak trudno jest nam się przyznać do błędu nawet jeśli druga strona wie, że kłamiemy. To tak jakby przyłapać dziecko na zjedzeniu czekolady, a ono z umorusaną buzią idzie w zaparte, że to siostra.
Kłamstwo to broń słabych ludzi. To puchata kołderka, którą otulają swoje ego i dupę, by uchronić siebie przed twardym lądowaniem. Nie ciebie. Ale oficjalna wersja zawsze tak będzie brzmieć – lepsze mniejsze kłamstwo, niż większa prawda, tak dla czyjegoś dobra.
Dlaczego tak często szczerością wycieramy sobie gębę, a potem tak rzadko ją stosujemy? Dlaczego łatwiejszy w odbiorze jest dla nas słodki do obrzygania konformista, niż ktoś kto mówi to co myśli zawsze i wszędzie. Czy tak bardzo wrośliśmy w świat konwenansów, że prawdziwi ludzie z krwi i kości są nam niepotrzebni? A może się ich boimy?
Podobno kłamstwo powtórzone tysiąc razy staje się prawdą. Czasem sami karmimy się półprawdami tworząc sobie bezpieczny świat fikcyjny wokół nas. Widzimy to, co chcemy widzieć, słyszymy to co, chcemy słyszeć i akceptujemy tylko to, co jest dla nas mało bolesne.
Jest taki genialny film Było sobie kłamstwo, gdzie kłamstwo nie istnieje. Jest świat, w którym wszyscy są ze sobą brutalnie szczerzy, nikt nie udaje i nie koloryzuje. To mój świat, chociaż nie zawsze tak było, kiedyś byłam tchórzem. Wydawało mi się, że jak kogoś okłamię, to zrobię mu przysługę. Nie, sobie robiłam przysługę. To świat twardych reguł. To świat tych, którzy mają odwagę wykrzyczeć „nie kocham cię” zamiast żyć obok siebie. To świat tych, którzy mają odwagę przyznać się do zdrady, zamiast mówić, że zasługuje się na kogoś lepszego. To świat tych, którzy potrafią ponieść konsekwencje swoich decyzji. To świat dorosłych ludzi. Nie każdy ma do niego wstęp. Bo nie każdy ma odwagę być dorosłym.