Bajerant. Bawidamek. Pilot-oblatywacz. Założę się, że każda z nas zna ten typ! Typ wiecznego flirciarza i podrywacza, który bez kobiet nie wyobraża sobie życia. Tu oczkiem mrugnie, tej kwiatka przyniesie, tej miłe słowo. Żona przymyka oko – haha, jaki ten mój Zenek zabawny, towarzyski taki. Bo co ma powiedzieć, że ją szlag trafia, że on ciągle się do innych bab łasi. Pół biedy, jak na flircie się kończy, gorzej jak zaczyna sypać z rękawa czułymi słówkami, żeby ochoczo majtki spadały.
To jest miłe, gdy inni ludzie mówią ci miłe rzeczy i zabiegają o twoją uwagę. No kto tego nie lubi?! Musisz jednak wiedzieć, że ten typ nie jest stały w uczuciach, bo jego jedynym założeniem jest ruch. On w ruch wprawia swoje ciało i swoje słowa, żeby otrzymać zwrot w postaci oczu w niego wpatrzonych i głasków. To jest jego sens życia – kobiety! Dużo kobiet. Dla każdej coś ma. „O, jaki ładny sweter, świetnie w nim wyglądasz!” – niby nic, ale wiesz, że mówi to tak, jakbyś była jedyną osobą na świecie i miękną ci kolana. W kawiarni uśmiechnie się do kelnerki, rzuci coś zabawnego i od razu dzień lepszy. Koteczkami rzucam – koteczku mleczka do kawy jeszcze być doniosła co? I jeszcze te żarciki na pograniczu flirtu: „oj, musisz uważać, bo jak tak na mnie patrzysz, to chyba się zakocham!” – i choć wiesz, że to banał, serce ci lekko przyspiesza. Bo taki jest jego cel – sprawić, że to ty zaczynasz o nim myśleć.
I dopóki nie jesteś jego żoną, to jest całkiem spoko. Gorzej, gdy zaczynasz sobie w głowę wkręcać niepotrzebne rzeczy.
Bo dostajesz to, czego nie słyszałaś albo w domu nie masz. Nagle ktoś jest czuły, mówi miłe słowa, chce czegoś i zwrócił na ciebie uwagę. I stąd już tylko krok do zauroczenia. I do katastrofy.
Też mi się to zdarzyło lata temu. On taki miły, tak często do firmy przyjeżdżał, tak się fajnie z nim czas spędzało, że od słowa do słowa zaczęły się pojawiać jakieś smsy i maile nie tylko firmowe, a potem piosenki. No taka piosenka myślę sobie fajnie fajnie, słowa analizuje, czy tam coś o miłości nie ma. Bo ja tak bardzo chciałam, żeby ktoś tak o mnie zabiegał jak on!
Tylko, że on tak ma z każdą kobietą i takich kobiet jak ty jest wiele. Tej wyśle smsa, tamtej zdjęcie, tej piosenkę i tak to się kręci.
Bawidamek jest mistrzem pisania wiadomości i misternych aluzji! Najpierw zwykłe „jak minął dzień albo co słychać?”, potem zdjęcie kawy z podpisem „szkoda, że nie pijesz jej ze mną”. Później jakieś hasło w stylu: „masz coś w sobie, co mnie przyciąga”. A ty siedzisz i myślisz: „Matko, co to może znaczyć? Że mu się podobam? Że to coś więcej?” I tak wciąga cię w grę, w której on rozdaje karty. A potem przestaje pisać, bo w międzyczasie wysłał dokładnie to samo do innej. Tak działa – delikatne pociągnięcia za sznurki, które sprawiają, że cały czas o nim myślisz…
I nagle dociera do ciebie, że to nie ty jesteś wyjątkowa, tylko on jest wyjątkowo skuteczny w powtarzaniu tego samego schematu. Bajerant nie szuka bliskości – on szuka uwagi. W momencie, kiedy zaczynasz myśleć, że jesteś „tą jedyną”, musisz sobie przypomnieć, że dla niego jedynka to zawsze mnożnik. Jedna, druga, trzecia – każda kobieta jest dla niego nowym potwierdzeniem jego wartości.
Jak nie dać się złapać na te sztuczki?
Rozpoznaj schemat
Bawidamek działa według utartego wzorca. Na początku jest jak książę z bajki – mówi ci dokładnie to, co chcesz usłyszeć. „Jesteś inna niż wszystkie”, „z tobą to coś więcej” – brzmi znajomo? Okej, to teraz zadaj sobie pytanie: czy on naprawdę cię zna, czy po prostu rzuca hasła, które pasują do każdej?
Nie interpretuj więcej, niż jest
To, że napisał ci „miłego dnia, piękna!”, nie znaczy, że planuje z tobą przyszłość. Może równie dobrze napisać to samo do pięciu innych kobiet w tym samym momencie. Zamiast analizować każde jego słowo, patrz na czyny.
Pytaj wprost
Nie bój się postawić sprawy jasno. Jeśli czujesz, że zaczyna się coś dziać, zapytaj go wprost: „o co ci chodzi? Czy to coś więcej, czy tylko miła rozmowa?”. Bawidamek nie lubi takich konfrontacji – on działa tam, gdzie jest przestrzeń do niedopowiedzeń.
Wiesz co jest najtrudniejsze? Odciąć się, zanim się wciągniesz. Bo to jest jak cukier – słodki, daje szybką energię, ale na dłuższą metę szkodzi. Gdy zaczynasz czuć, że on nadaje sens twojemu dniu, że myślisz o jego wiadomościach, o jego uśmiechu, musisz postawić sobie pytanie: „co ja z tego mam?” I czy przypadkiem jego obecność nie buduje twojego poczucia własnej wartości, zostawiając po sobie chaos. Największa broń bawidamka to twoje emocje. On chce, żebyś o nim myślała, analizowała, marzyła. Im bardziej się wciągasz, tym większą kontrolę ma nad sytuacją. Nie jesteś narzędziem do karmienia czyjegoś poczucia wartości. Pamiętaj o tym i nie daj się wciągnąć w tą grę!