Niektórzy panowie żyją w przekonaniu, że kobiety ich nie chcą, bo „nie mają kasy, nie wyglądają jak modele i nie są bad boyami”. To wygodna teoria, ale ma jeden zasadniczy problem – to nie kasa czy wygląd sprawiają, że ktoś jest atrakcyjny, tylko osobowość, ambicja i sposób bycia. Jednak zamiast się nad tym zastanowić i coś ze sobą zrobić, panowie ci wolą użalać się nad sobą i obwiniać cały świat o swoje niepowodzenia.
Pod jednym z ostatnich postów na IG wywiązała się dyskusja, że ach och te okropne kobiety! Pan to zrobiłby dla nich wszystko, ziemię pod stopami całował, a żadna na niego nie spojrzy albo co randka to porażka. I to wina kobiet tych złych, bo chcą bogatych i przystojnych a nie dobrych i przeciętnych.
Po pierwsze działa tu mechanizm samousprawiedliwienia – łatwiej jest obwiniać kobiety niż przyznać, że coś jest do poprawy. No bo po co patrzeć na siebie i wyciągać jakiekolwiek refleksje?
Łatwiej powiedzieć „kobiety lecą tylko na kasę i wygląd” niż przyznać:
- „Nie dbam o siebie ani fizycznie, ani psychicznie”
- „Nie rozwijam żadnych pasji, nie mam nic ciekawego do zaoferowania. Nie rozwijam się a moim jedynym hobby jest oglądanie tv.
- „Nie potrafię budować relacji, bo mam problemy z komunikacją”
To nie są przyjemne rzeczy do przełknięcia, więc zamiast tego niektórzy faceci wybierają wygodniejszą opcję – zwalają winę na kobiety i utwierdzają się w przekonaniu, że to nie oni mają problem, tylko świat jest niesprawiedliwy.
Po drugie tacy faceci często sami, być może nieświadomie zwracają uwagę na kobiety, które są kompletnie poza ich zasięgiem. Ale nie pod kątem wartości czy osobowości – chodzi o najbardziej powierzchowne rzeczy, takie jak wygląd czy status społeczny. Gdy te kobiety nie odwzajemniają zainteresowania, to dla nich dowód, że „kobiety są puste i lecą na kasę”.
Tymczasem, czy oni sami są zainteresowani przeciętną, cichą dziewczyną, która nie jest super atrakcyjna, ale ma fajne wartości? No właśnie – często gęsto nie! Chcą mieć u swoich boków zaradne modelki, oczekują od kobiet, że będą dbały o siebie, miały pasje, były otwarte i ciekawe świata – ale kiedy od nich wymaga się tego samego, to nagle „życie jest niesprawiedliwe”. I to oczekiwanie, że podstawowym standardem kobiety powinien być dobry potulny miś. I nie ma nic złego w potulnych misiach! Ale nie oczekujmy, że to ma być podstawa dla każdej z nas, podczas gdy panowie mogą wybierać, przebierać, wybrzydzać.
Po trzecie ignorowanie tego, co naprawdę przyciąga ludzi,oczywiście, wygląd może przyciągać, a pieniądze mogą dawać pewien status. Ale długoterminowo to nie one budują relacje. Liczy się:
- Poczucie humoru – umiejętność sprawienia, że druga osoba dobrze się z nami czuje.
- Pewność siebie – nie mylić z arogancją.
- Ambicja i pasja – kobiety zwracają uwagę na facetów, którzy chcą coś osiągnąć, niezależnie od tego, czy to biznes, sztuka, sport czy cokolwiek innego, choćby ich celem było wynalezienie unikalnego zamykania na karton mleka.
- Empatia i inteligencja emocjonalna – czyli umiejętność rozumienia drugiej osoby, a nie tylko myślenia o sobie.
I żaden z tych punktów nie wymaga bycia milionerem ani modelem. Ale wymaga pracy nad sobą.
Prawda jest taka, że kobiety nie uciekają przed facetami, którzy są biedni. Kobiety uciekają przed zgorzkniałymi facetami, którzy widzą w nich tylko wrogów i powód swoich niepowodzeń.
Nic nie działa bardziej odpychająco niż ktoś, kto ciągle mówi:
- „Wszystkie kobiety są takie same”
- „Jak nie masz pieniędzy, to możesz zapomnieć o miłości”
- „Porządni faceci są skazani na samotność”
Sama ta energia sprawia, że nikt nie chce być w ich towarzystwie – ani kobiety, ani mężczyźni. Warto pamiętać, że jest różnica między facetem, który mówi: „nie mam teraz najlepszej sytuacji, ale pracuję nad sobą i się rozwijam”. A takim, który ciągle pierdoli, że „wszystkie kobiety to materialistki, a ja jestem biedny i skazany na samotność.”
I jeszcze jedno – pojawił się w tej dyskusji ważny komentarz, że czasem ci dobrzy, którzy deklarują, że zrobiliby wszystko to największe czerwone flagi. Dlaczego? Facet, który nie ma granic i chce podporządkować swoje życie kobiecie, w rzeczywistości nie oferuje zdrowej relacji, tylko emocjonalną pułapkę. Jeśli ktoś od początku stawia kobietę na piedestale i traktuje ją jak jedyny sens swojego życia, to logiczne, że zacznie panikować na myśl o tym, że mógłby ją stracić. Wtedy często pojawia się kontrola, obsesyjna zazdrość czy straszenie śmiercią, kiedy kobieta ta zaczyna się dusić w związku i chce odejść.
Gdy ktoś deklaruje, że zrobiłby dla ciebie wszystko… to zwykle chce czegoś w zamian
Nie ma nic złego w chęci dbania o drugą osobę, ale jeśli ktoś od razu składa wielkie deklaracje i robi z siebie męczennika miłości, to nie robi tego bezinteresownie. Często to strategia: „ja się poświęcę, a ty musisz mnie za to pokochać”. A jeśli się nie odwdzięczysz? Wtedy zaczyna się frustracja, poczucie zdrady i nienawiść do kobiet i bardzo często faza karania: ja się dla ciebie poświęciłem, a ty jesteś niewdzięczna, nie doceniasz dobrego faceta, bo wolisz dupków.
Więc może problem nie tkwi w kobietach, tylko w podejściu? Zdrowa relacja to nie handel wymienny, gdzie „poświęcenie” ma gwarantować miłość w zamian. Jeśli ktoś uważa, że wszystkie kobiety są złe, bo go nie chcą, to może pora przestać szukać winy na zewnątrz. I przyjrzeć się sobie.