Mam takich sąsiadów za ścianą. Mogłabym rzec para uroczych staruszków. Ale nie. O ile on zawsze się uroczo uśmiecha do mnie na korytarzu i życzliwie odpowiada dzień dobry, o tyle po przekroczeniu progu domu cały urok się kończy. Drą się na siebie niemiłosiernie, używając przy tym wulgaryzmów, których ja nawet nie używam. I ja wiem, jak wygląda taki związek pełen złośliwości, narzekania i zrzędzenia na drugą osobę. I ja wiem, że to wiek czasem robi swoje, że tej cierpliwości do drugiej osoby mniej. I że kiedyś tak było, stare dzieje, stare czasy, miłość po prostu była inna. Ale…ilu z nas nosi w sobie takie matryce nienawistnej miłości? I ilu z nas wchodzi w takie relacje dziś, bo po prostu nie zna innych?
I tę miłość z nienawiścią niesiemy w świat. Niosą nasze dzieci niczym ogromne plecaki wypełnione kamieniami tego, co u nas widziały i tego, co się o miłości od nas dowiedziały. Jak mają szukać i budować inaczej, jak nie znają inaczej?
Miłość złożona z przytyków, ze złośliwości. Miłość nasączona jadem, nie czułością. Miłość bez nadziei na lepsze jutro. Beznadziejnie trudna miłość. Miłość utartych schematów oparta na współistnieniu, ale nie współczuciu. Miłość z samotności. Samotna miłość. Pełna niezrozumienia, nieotrzymania, nieumiejętności dawania.
Ważne, to żeby nie mieć pretensji. Nasi rodzice i to, co było, już się nie zmienią. Już nie otrzymamy innych wzorców. Już nas nie nauczą inaczej.
Sami musimy zacząć się uczyć. Sami rozumieć, co, jak i dlaczego.
Dlaczego nie wychodzi.
Dlaczego więcej trudności niż ułatwień.
Dlaczego ta miłość taka kanciata. I zacząć zaokrąglać. Wygładzać. Perspektywę. Siebie. I spojrzenie na miłość. To, co robimy. To, co mówimy. To, jak wybieramy partnerów na życie.
Od miłości do nienawiści blisko. Każda intensywna emocja ma tendencję do popadania w skrajność. Kocham czy nienawidzę? A może w takich miłościach to jedno i to samo? Toksyczne zapętlenie niemiłości rodzinnej, niemiłości do siebie i do świata. A pod spodem strach. Kim jestem bez niej/bez niego? Czy umiem inaczej?
Dla tych, którzy niosą rodzinny bagaż miłości z nienawiści związki to pola minowe. Obce terytorium. Bardzo chcemy, bo nie zaznaliśmy tego w domu i tak bardzo nie wiemy jak…
A to rodzi ogromne poczucie samotności. Czujesz się niczym na pustyni, chce się pić jak cholera i nie umiesz dotrzeć do źródła. Wiesz, że gdzieś tam jest, ale wysiłek, który trzeba włożyć w dotarcie do niego to droga przez mękę.
Zatem wybierasz męki, które znasz. Miłość z nienawiści jest znajoma. Nie trzeba się uczyć nowych kroków tańca, cierpisz, ale wiesz, jak w niej jest i wiesz, jak ją obsługiwać.
Miłość nieczuła na drugą osobę i na siebie. Na swoje potrzeby i na potrzeby drugiej strony. Miłość żądająca. Miłość karząca. Miłość zatruta.
Ja wiem, że oni będą razem już do końca. Oni mają 80 lat i pewnie już nawet nie pamiętają, że można inaczej. Bo może nigdy inaczej nie było. Może u nich miłość zawsze była rozkazem. Kochaj mnie i rób to, co karzę. Ale ty, ty jeszcze możesz coś zmienić. Dla siebie. Dla swoich dzieci. Dla potrzeby zaznania szczęścia, czułości i miłości z miłości…
Chcesz zmian? Koniecznie zajrzyj do tej książki klik, żeby zrozumieć mechanizmy toksycznych relacji. Zamówisz w wersji drukowanej i elektronicznej.