fbpx

Miłość życia

przez Anna Ulatowska

Instagram i internet zalał czas podsumowań. Co się udało w naszym życiu, co nie poszło, jaki był ten rok. Zauważam spory rozstrzał w odpowiedziach – albo uważamy, że coś co nas spotkało jest super zajebiste albo super beznadziejne. Nie ma nic po środku. Czyżbyśmy się zatem nie potrafili cieszyć zwyczajnością? Wszystko ma być albo wspaniałe albo chujowe? Jednym z często powtarzanych, szczęśliwych zdarzeń jest spotkanie miłości swojego życia. Zastanowiło mnie, dlaczego ludzie tak bardzo pragną jej doświadczyć albo oznajmić, że ją spotkali. Przecież nie wiesz do cholery, czy to miłość życia dopóki nie umrzesz. Możesz ewentualnie zauważyć, że to miłość dotychczasowego żywota.

Mnie to się zawsze przy takich deklaracjach zapala czerwona lampka. Tak jak wtedy, gdy narcyz po tygodniu oznajmił mi, że jestem jego najważniejszą kobietą. Aha. Widziałam w kilku ankietach, że pojawiały się teksty w stylu poznałam miłość życia a po kilku msc odeszła bez słowa albo mnie zdradziła. Narcyz też mi się wydawał ideałem, gdy tuż po poznaniu w białej koszuli w niedzielny poranek robił mi śniadanie. Ło matko! Nikt nigdy taki dla mnie nie był, wszak to scena jak z filmu, złapanie pana boga za nogi i wygrana w lotto w jednym. To bardzo charakterystyczne dla narcyzów. Duże rzeczy z pierdolnięciem. Nie dlatego, że chodzi im o was. To też. Ale głównie chodzi im o nich. Chcą się przeglądać w waszych oczach, jarając się swoją zajebistością. Dlatego jak gdzieś czytam albo ktoś mi pisze, że po 2 tygodniach albo msc wie, że to miłość życia to od razu mój mózg pokrywa gęsta pajęczyna wątpliwości. Bo być może trwa właśnie bombardowanie miłością i pięknymi gestami. A gdy ten czas się skończy narcyz zrobi w tył zwrot.

To nie romantyczne początki i okres fascynacji świadczą o tym, czy to miłość twojego życia. Ba, w ogóle uważam, że takie momenty z pierdolnięciem nie powinny o tym świadczyć. Je z pewnością najlepiej zapamiętujemy, bo czyż kolacja na dachu nie jest spektakularna? No jest! Dla mnie dużo ważniejsze jest coś, co przechodzi u wielu cicho niezauważone. Wsparcie na co dzień. Przyjaźń. To, jak się ktoś zachowuje, gdy jesteś chory, słaby, gdy ci trudno. To jak sobie radzicie z życiowymi problemami i zwyczajnością dnia a nie gdy lecicie na Malediwy.

Także wiele osób po związkach z toksykami uważa, że to miłość ich życia, bo doznali w czasie relacji totalnej jazdy na kolejce górskiej skrajnych emocji. Raz było cudownie, raz było najgorzej na świecie i tak w kółko. Wszak nikt z nas nie pamięta, że 3 lata temu leżałaś sobie na kanapie, a on przykrył cię kocem. Pamiętasz, jak cię na przeprosiny zabrał na wschód słońca nad morze. Albo nazwał kurwą. To nam utyka w mózgu i sercu jak małe drzazgi, które jątrzą w nieskończoność rany, powodując, że chcemy powrotów. I myślimy jak o największym naszym doświadczeniu i romantycznej historii. Po cichu licząc na to, że toksyk się zmieni i uda się zachować tylko całą jego cudowność, bez bycia kiepskim człowiekiem.

To nie romantyczne początki i okres fascynacji budują związki. Związki zaczyna się budować wtedy, gdy zaczynasz dostrzegać wady i nadal chcesz z tą osobą być. Gdy wiesz, że możesz jej powierzyć swoje sekrety i najbardziej intymne rzeczy, a ona da ci wsparcie, nie wyśmieje i nie wykorzysta. To się nazywa intymność. Gdy stajesz przed kimś nagi (niekoniecznie cieleśnie). Gdy odsłaniasz swoją duszę. To czas, gdy przekonujesz się, że możesz na kogoś liczyć. I że wypowiadane słowa nie były tylko deklaracją, mają pokrycie w rzeczywistości. Sytuacje, w których ktoś dotrzymał słowa. Nie wystawił cię do wiatru. Nie stawia ciągle siebie na pierwszym miejscu. To moment, gdy narcyz zarządza ewakuacje. On nie ma wad. I nie chce ich widzieć u innych.

To ten koc jest tu kluczowy. Ten koc wyraża całą jego troskę o ciebie. Ta chwila, gdy ci robi herbatę, jak przychodzisz zziębnięta i zmęczona. Albo pyta co u ciebie, bo chce naprawdę posłuchać jak przeżyłaś dzień. To ten moment, gdy martwi się o twoje wyniki i postawiłby świat na głowie, gdybyś zachorowała. To ten moment, gdy idziecie na spacer i nic nie musicie mówić. Nie musicie być najlepszą wersją swojej najlepszej wersji. Wystarczy, że jesteście.

Romantyczne początki to bez dwóch zdań świetny etap. Wspaniałe widokówki w głowie. Ba, wiele par takie okresy, gdy fruwają 20 cm ponad chodnikami potrafi przekuć w świetny związek. I żyją ze sobą lata całe. I wtedy przychodzi ten czas, gdy możesz powiedzieć wiesz to miłość mojego życia. Zaczęło się pięknie i pięknie trwa. Chociaż po drodze jest cholernie trudno, bo takie właśnie jest życie.

Więcej o narcyzach i toksykach znajdziecie w moim e-booku Toksyk, ratunku!, który kupicie tu

Może Ci się spodobać

Subskrybuj
Powiadom o
guest
9 komentarzy
Najstarsze
Najnowsze
Wbudowane informacje zwrotne
Zobacz wszystkie komentarze

Wykorzystujemy pliki cookies w celu prawidłowego działania strony, korzystania z narzędzi analitycznych i marketingowych oraz zapewniania funkcji społecznościowych. Szczegóły znajdziesz w polityce prywatności. Czy zgadzasz się na wykorzystywanie plików cookies? Akceptuję Czytaj więcej

Prywatność & Polityka cookies
9
0
Kocham twoje myśli, proszę o komentarz.x