Samotność jest niepożądana. Jak brzydcy ludzie. Ludzie bez dzieci. Ludzie o innej orientacji. Niby spoko, bo przecież wszystko wolno. Każdemu wolno być samemu. Ale jednak nie. Bo skoro samotni, to ktoś ich nie chciał. Lądujemy z etykietką odrzutków w koszu społeczeństwa. Parę mieć wypada. Bo jak nie to wypad.
Zmieniają się nasze zachowania i normy społeczne. Trochę. Powoli to idzie, ale idzie. Jednak w naszej głowie mentalnie wciąż tkwimy w koszmarnych schematach. Lubię być sama. Serio. Nie traktuję samotności jako dopustu bożego, tylko przywilej. To czas dla mnie. A kto jest ważniejszy dla mnie niż ja? Dla wielu jednak samotność wciąż jest tożsama z etykietką, że nikt nas nie chciał. Dlaczego? Dlaczego nawet żyjąc w pojedynkę zajebistym życiem pełnym ludzi i samorealizacji musimy nieustannie dążyć do stworzenia związku? Jakbyśmy mieli wartość dopiero w duecie. Kojarzycie ten moment, kiedy samotna kobieta wchodzi na imprezę pełną par? Momentalnie wszystkie kobiety myślą, że przyszła zapolować na ich partnerów. A potem myślą, że jest biedna. Bo nie miała z kim przyjść.
Ja wiem, że biologia, instynkt i przetrwanie gatunku. Ale to popęd. Możemy być sami, uprawiać seks z kimś od czasu do czasu i dalej możemy być szczęśliwi. Tymczasem samotność jest niezrozumiała dla tych, którzy potrafią tylko w parach. Kiedy przedstawiałam mojego nowego partnera znajomi pierwsze, co zrobili jak wyszedł, to zapytali co z nim nie tak. Ja mówię, że ok hello wiem, że pakuję się w trudne relacje i w ogóle trochę wiary, ale serio jest z nim wszystko w porządku. No jak to – niedowierzali. Ma prawie 40 lat i nie ma żony, dzieci, domu z ogródkiem? I spoko, ja mogę zrozumieć te pytania jeszcze, gdyby mieszkał przez całe życie z mamą i gdybym była jego pierwszą kobietą. No ale nie jestem. Po prostu wybrał w jakimś okresie swojego życia samotność. Bo to był jego wybór. A nie dlatego, że go nikt nie chciał. Przecież ułożenie sobie życia to kategoria subiektywna! Dla jednych może oznaczać dom i rodzinę, dla drugich karierę zawodową a dla kogoś jeszcze innego poukładanie sobie w głowie.
Jakiś czas temu znajomy zapytał mnie, czy ktokolwiek mi się kiedykolwiek oświadczył. I zrobiło mi się smutno. Nie z powodu pytania. Tylko tego, co sobie pomyślałam. I co sobie myśli niestety wciąż większa część społeczeństwa. Że jak kobieta jest w pewnym wieku sama, to nikt jej nie chciał. Nie dlatego, że tak wybrała. Tylko dlatego, że jest odpadem, zupełnie tak jakby tylko mężczyzna ją dookreślał. Że musi być wybrakowana. Może chrapie. A może nie umie w seks. Albo mieszka z 10 kotami. W każdym razie coś jej dolega. Ja rozumiem takie pytania na rodzinnej imprezie z ust 80-letniej ciotki. Ale mam naprawdę fajnych znajomych, otaczam się światłymi ludźmi, a sytuacja i moja reakcja pokazują, że zakorzenione przekonania i stereotypy drzemią w nas głęboko niezależnie od tego, jak bardzo nowocześni byśmy się zdawali. Samotny facet w pewnym wieku jest po prostu samotny. Może żona mu umarła i cierpi. A może nie ma czasu na kobietę, bo za dużo pracuje. Ale nikt nie pomyśli, że ma zaburzenia erekcji. Fanatycznie gra w gry komputerowe. Albo jest agresorem, od którego każda ucieka. W najgorszym razie powiedzą, że ewentualnie nie miał farta. I trochę niefajnie, że w XXI wieku w głowach nadal mamy tylko jeden widok szczęśliwej i zrealizowanej kobiety – takiej, która ma partnera i dzieci. A wszystkie te, które nie mają to wybrzydzające, stare panny albo odrzuty. Bywałam samotna. I boję się starości, jak każdy. I tęskniłam za drugim kubkiem kawy, gdy robiłam sobie śniadanie. Ale nie za wszelką cenę. A już na pewno nie za cenę pozbycia się stygmatu „nikt jej nie chciał”. Bo w tym wszystkim zapominamy, że my, kobiety też mamy wybór. Też podejmujemy decyzje. A jedną z nich może być chęć życia samemu.
Każdy z nas powinien pobyć trochę sam. Nawet gdyby jego największym życiowym celem i marzeniem był świetny związek. Bo tylko budując relację z samym sobą, można dobrze zbudować ją z kimś innym.
Jedyna osoba, która będzie z nami o końca życia to my sami.
Zasypiamy sami ze swoimi myślami w głowie.
Sami podejmujemy decyzje.
Sami cierpimy.
Sami płaczemy. Chociaż zdarza się, że przez kogoś.
I sami będziemy umierać.
Samotność jest twórcza. Daje oddech. Pozwala uczyć się nowych rzeczy i poznawać siebie. Tak często zapominamy o tym, że można być samemu i nie czuć się samotnym. I być z kimś i być najsamotniejszym na świecie…