Szacunek w związku jest dla mnie jedną z najważniejszych wartości. To świadczy o tym, jak odnosimy się do drugiej osoby, jej emocji i doświadczeń. Wielu z nas przy stawianiu warunków idealnego partnera czy idealnej relacji często wcale szacunku pod uwagę nie bierze. No bo co to w sumie znaczy szanować się? Tak jak szanuje się babcie i ostatnią stówę w portfelu? A od szacunku wszystko się zaczyna. Bo miłość bez tego może nas zaprowadzić na manowce wyśmiewania, ignorancji i bylejakości.
Na czym zatem polega szacunek w związku?
Nie mówimy o kimś źle za jego plecami albo w towarzystwie, nie zawstydzamy do publicznie
Kiedyś było takie powiedzenie, że brudy pierzemy w domu. I ja się z tym zgadzam. To nie znaczy, że mamy się z naszych problemów nie zwierzać przyjaciółce. To znaczy, że w towarzystwie znajomych czy obcych nie rzucamy nagle, że Marianowi to nie staje, a Asia ciągle marudzi i jest sknerą. Takie rzeczy, które są dla nas problematyczne, mówimy sobie w 4 oczy i nad nimi pracujemy, a nie rzucamy na forum, żeby partnera ośmieszyć. Nie zachowujemy się też w ten sposób, że za każdym razem, gdy widzimy się ze znajomymi, jedziemy ciągle na drugą stronę, wyrzucając na bezdechu listę jego lub jej wad, a w domu nie potrafimy na temat tego, co nam przeszkadza powiedzieć ani słowa. Bo skoro nam tak źle, że cały otaczający nas świat o tym wie, co nas w tej relacji trzyma? Chyba możliwość nieustannego narzekania na drugą stronę. Szacunek to też niezdradzanie na forum naszych największych sekretów czy obaw. Jeśli druga strona się przed nami otworzyła i zwierzyła z tego, co jest dla niej ważne, tego, czego się obawia, czy co stanowi problem, to nie biegniemy z tym za chwilę do stada przyjaciółek, żeby urządzić sobie wieczór z rozrywką ani nie wykorzystujemy tych danych na imprezie, sypiąc na prawo i lewo anegdotki o tym, że Marcin to jest pierdoła i się boi choroby.
Nie wyśmiewamy czyichś planów, marzeń, dokonań, tego, jak się ubiera czy jak wygląda
Wyśmiewanie w niezdrowych relacjach jest często na porządku dziennym. Wyśmiewanie oficjalne w stylu jak ty się ubrałaś, masz grubą dupę w tych spodniach, nie wyjdę tak z tobą, poprzez drobne przytyki w stylu nie ja tylko żartowałem, ale lepiej się przebierz. Tu dodam tylko, że żarty w parze, gdzie ty zawsze jesteś ich celem i robisz dobrą minę do złej gry, to nie żarty w parze tylko przemoc psychiczna. A jak jest w zdrowych relacjach? Chcemy dla naszego partnera czy partnerki jak najlepiej! Kibicujemy im. Nie wyśmiewamy ich marzeń ani planów, zachęcamy do działania. Bo to działanie powoduje w nas poczucie dumy – jej jak cudownie, że ta osoba jest ze mną, inspiruje mnie, chce ją wspierać! I daleko jest nam do poczucia zagrożenia związanego z czyimiś planami czy rozwojem.
Dlatego szanując się, nie podcinamy sobie skrzydeł, a jedynie delikatnie w nie dmuchamy. Żeby mogły się w pełni rozwinąć, żebyśmy mogli razem w relacji i osobno jako jednostki wzrastać.
Nie odzywamy się do kogoś lekceważąco
Rozmowa to rozmowa, a nie rzucanie komend. Zrób to, zrób tamto. Musisz to, musisz tamto. A już najgorsze z tego wszystkiego są wstawki w stylu „ty wiesz najlepiej”! Sam sobie zrób. Nie będę cię słuchać. Mówisz głupoty. Odczep się. Rób jak chcesz! Rób jak chcesz to jest w ogóle taki szach mat, że ja nie mam pytań. Z czymś się nie zgadzamy często, nie potrafimy wyartykułować swojego zdania, nie mamy argumentów, zatem jedynym jest „rób jak chcesz”, ale wiadomo w domyśle, że cokolwiek zrobisz, mnie to i tak nie pasuje.
Słuchamy, co ma do powiedzenia
Niektórzy to mam wrażenie, szukają tylko tła do swojego życia. Nie bardzo zwracając uwagę na to, co druga strona czuje i co ma do powiedzenia. Tak, jakby partner czy partnerka mieli odgrywać role statystów, kiedy oni grają role główne. W związku, w którym szanujemy drugą stronę, chętnie słuchamy, co ma do powiedzenia. Nie przerywamy, gdy się wypowiada. Nie ośmieszamy każdego słowa, nie poddajemy w wątpliwość sensu wypowiedzi. Słuchamy, bo chcemy wysłuchać. Bo druga osoba jest dla nas ważna, a zatem to, co mówi też takie jest.
Nie lekceważymy cudzych przeżyć i emocji
Szacunek do drugiej osoby, to też szacunek do jej doświadczeń i emocji. Nie wyśmiewamy kogoś dlatego, że płacze i jest wrażliwy albo się lubi zamartwiać. Nie umniejszamy cudzym doświadczeniom mówiąc, że to co przeżył to pierdoły i w sumie nic takiego. Nie mówimy, że facet to nie ma prawa płakać, bo musi zawsze być męski, a kobieta to się musi ciągle uśmiechać. Szanujemy to, jak się ktoś czuje i towarzyszymy w tym samopoczuciu. Bez oceniania.
Czasem mi się wydaje, że szacunek w relacjach jest już passe. Że jakoś tak nie zwracamy na to uwagi za bardzo. Kojarzy nam się z jakimś archaizmem. Ustępowaniem miejsca w tramwaju i całowaniem kobiet w rękę. Z szanowaniem nestorów rodziny. A przecież od szacunku wszystko się zaczyna. Od szacunku dla drugiego człowieka tak po prostu, poprzez szacunek dla naszego najważniejszego pod słońcem człowieka. Ciężko zbudować dobry, zdrowy związek, gdy tego szacunku brakuje.