fbpx

Nie ma ich…

przez Anna Ulatowska

Nie ma ich. Nie ma ich dłoni. Nie ma ich słów, mówionych szeptem tajemnic. Nie ma ich oczu spokojnych jak morze, gdy wszystko było jeszcze możliwe. Nie ma ich oczu pełnych ognia, gdy ogień nas scalał, spalał i dzielił. Nie ma ich serc w naszym życiu. Nie ma naszych serc w ich sercach. Nie ma ich…

Nie ma go.
Nie ma tego wzroku, gdy chciał mi powiedzieć, jak mnie kocha. I zawsze tchórzył.
Nie ma tego wzroku, w którym cała ja byłam schowana. Który mówił: „widzę cię”. Nawet jak nie patrzył.
Nie ma tego wzroku, który potrafił mnie znaleźć w najmroczniejszej ciszy. I największym hałasie. I rękę podać.
Nie ma jego dłoni, które mnie łapały, bym nie upadła. Nie czuję ich ciepła, gdy mnie przytulał. Nie czuję ich troski, gdy mnie przykrywał. Nie czuję ich. Zamiast tego jest zimno w środku.
Nie ma go. Nie ma jego śmiechu ani grymasów. Nie ma zmarszczki na czole, gdy coś szło nie tak. Nie ma jego butów w korytarzu. Ani jego łyżki koło mojej. Nie ma kubka kawy wypijanej wspólnie o poranku. Nie ma rozmowy na dobrej nocy. Nie ma książki, którą tak łapczywie czytał. Nie ma jego szczoteczki w moim kubku. Nie ma wspólnych pryszniców i dwóch odbić w lustrze. Nie ma naszej muzyki – słuchana bez niego zupełnie straciła znaczenie. Nie ma naleśników na śniadanie. Nie ma wspólnej ciszy w kinie. Nie ma przyspieszonego oddechu. Nie ma rozkołatanego serca.
Nie ma.
Nie ma go…

***
Nie ma jej.
Nie ma jej skarpetek pod łóżkiem. Nie ma przygryzanej wargi. Nie ma bałaganu, który robiła w domu i w życiu. Nie ma rąk rzucanych zachłannie na szyję. Jakby chciała mnie całego w nich schować. Nie ma rzucanych spod długaśnych rzęs spojrzeń.
Tych, które mroziły jak lód. I tych, które największy lód mogły stopić.
Nie ma kto kołdry mi podkradać. Zjadać buraczków, których nie lubię. I ostatniej sztuki ulubionych pierogów, zgarnianej szybko z talerza do buzi. Ale wybaczam. Jej wszystko wybaczam. Choć jej już nie ma.
Nie ma jej.
Nie ma soczystych przekleństw. Soczystych pocałunków. Soczystych kłótni. Nas pełnych soczystości w pościeli nad ranem.
Nie ma jej historii, z którą tak bez pardonu wdarła się do mojego życia. A potem tak brutalnie z niego zabrała. Jak swoje książki. I trampki. I psa.
Nie ma wiśniowych ust. Nucenia przy gotowaniu. Nie ma głośnego śpiewania w samochodzie. Nie ma słów między nami. I ciszy nie ma już też.
Nie ma.
Nie ma jej.

***
Nie ma nas.
Nie ma nas razem. Nie ma nas osobno.
Gdzieś się spotkaliśmy. Gdzieś się rozpadliśmy.
Jedynie kawałek idąc przed siebie.
A potem tylko rzucone przez ramię:
„odejdź”.
„Nie chcę”.
„Nie kocham”.
„Nie mogę”.
To nas wymazało.
Aż nie zostało nic.
Nic nie zostało?

Może Ci się spodobać

Subskrybuj
Powiadom o
guest
21 komentarzy
Najstarsze
Najnowsze
Wbudowane informacje zwrotne
Zobacz wszystkie komentarze

Wykorzystujemy pliki cookies w celu prawidłowego działania strony, korzystania z narzędzi analitycznych i marketingowych oraz zapewniania funkcji społecznościowych. Szczegóły znajdziesz w polityce prywatności. Czy zgadzasz się na wykorzystywanie plików cookies? Akceptuję Czytaj więcej

Prywatność & Polityka cookies
21
0
Kocham twoje myśli, proszę o komentarz.x