Rozstania zazwyczaj nie są łatwe. Rzadko zdarza się, żeby oboje partnerów dochodziło wspólnie do wniosku, że już im razem nie po drodze. Najczęściej to jedna strona zostawia. A druga zostaje zostawiona. Pojawia się wtedy smutek. Cierpienie. Tęsknota. Pojawia się też czasem myśl, żeby zamiast tego co mieliśmy, mieć chociaż substytut. Co prawda nie możemy być parą, ale dobra przyjaźnijmy się! W tym tekście wyjaśnię, dlaczego to nie jest najlepszy pomysł.
To nie tak, że przyjaźń z byłymi się nie sprawdza. Przyjaźń z byłymi się nie sprawdza tuż po związku. Nie da się z etapu miłość wskoczyć automatycznie w etap przyjaźń bez poranienia sobie kolejny raz serduszka. Bo najczęściej ta przyjaźń jest podyktowana nadzieją, że może coś, gdzieś, kiedyś. Strachem, że już nigdy nic. I poczuciem winy, że osoba zostawiona cierpi. To dajmy jej namiastkę relacji, rzucając na odchodne zostańmy przyjaciółmi.
I ci zostawiani czepiają się tych słów niczym ostatniej deski ratunku! No może nie będziemy ze sobą sypiać i nie będzie pocałunków. Ale przynajmniej będziemy mogli spędzać ze sobą czas. Rozmawiać. I być blisko…To lepiej niż nic prawda?
No nie do końca.
Dlatego, że żeby związek się zakończył i żebyśmy mogli przejść przez wszystkie etapy rozstania potrzebny jest proces żałoby i straty. Tylko wtedy jesteśmy w stanie dojść do momentu pogodzenia się z sytuacją i gotowości na nowe relacje. Przeskakując z miłości w przyjaźń tego procesu się automatycznie pozbywamy, tym samym zamykając się w niebycie na wieczne nigdy. Nie ma już tego, co było. I nie ma szans na dojście do nowego.
Pozornie w takiej sytuacji mamy win-win. Osoba, która zostawia może uniknąć poczucia winy albo je zminimalizować, bo przecież zaoferowała przyjaźń. Jest w jakiś sposób blisko. Dała czegoś kawałek, a nie odebrała wszystkiego. To też niebezpieczna droga w kierunku relacji bez zobowiązań. Tu się po przyjacielsku pocałujecie. Tam zdarzy się wam pójść do łóżka. I już niby krok do ponownego związku. Ale…przecież ten, kto zostawił nic ci nie obiecywał. Tylko się przyjaźnicie. Na pewno chcesz to usłyszeć?
Z kolei osoba, która jest zostawiana może nadal widywać partnera lub partnerkę. Co prawda już nie nago i może czasem jako przyjaciel zwierzy się jej z obecnych fascynacji lub zapyta o radę. Ale czego się nie robi dla przyjaciela! I czego się nie robi trzymając nadziei niczym ostatniej deski ratunku.
Bo czasem tak na mnie spojrzy, jakby jednak chciał czegoś więcej.
Bo czasem napisze coś takiego, że myślę, że to się uda.
Bo czasem jest między nami seksualne napięcie.
Nie da się uniknąć cierpienia po rozstaniu. Tak jak nie da się uniknąć poczucia winy zostawiając kogoś. Nie da się być trochę w związku, posiadają substytut relacji bez zobowiązań pod płaszczykiem przyjaźni. Nie da się – będąc zostawionym – nie mieć nadziei, że może coś, gdzieś, kiedyś.
Dlatego przyjaźń po relacji nie jest najlepszym rozwiązaniem. Najlepszym co możesz zrobić dla drugiej strony jest pozwolić komuś odejść i zaleczyć rany. Bo jeśli kogoś kochałeś to przecież chcesz, żeby ułożył sobie kiedyś życie a nie cierpiał jak wierny giermek przy twoim boku.
Były partner to może i świetny materiał na przyjaciela, ale najpierw musisz pozwolić mu się wypłakać i pogodzić z tym co zaszło. A do tego potrzebna jest między wami cisza. I spokój w sercu. To jest właśnie przyjaźń – zrobić dla przyjaciela coś, co będzie dla niego najlepsze.