Związek składa się dwóch osób. Ale to nie znaczy, że ty się składasz tylko ze związku. Za każdą jedynką idzie Wasze życie. Wasze doświadczenia i historie. Wasi znajomi. Wasze zawody i pasje. Wasze dzieciństwo i wszystko co z niego ze sobą niesiecie. Wasz świat. Pamiętaj, że 1 + 1 zawsze daje dwa. Nie inaczej.
Mamy różne rodzaje związków, oczywiście każdy z nas powinien sobie ułożyć to tak, żeby odpowiadało to zarówno nam, jak i partnerowi. W zależności od tego, jak para potrzebuje być blisko wchodzimy w relacje z granicami zewnętrznymi zamkniętymi, otwartymi i półotwartymi.
Co to znaczy?
Związek z granicami zewnętrznymi zamkniętymi, gdzie tak naprawdę para i jej świat skupiają się tylko na sobie, który w konsekwencji grozi nudą i brakiem rozwoju, a co się nie rozwija, to obumiera. W takich relacjach ciężar nałożony na partnera jest ogromny i grozi potem wyrzutami w stylu, gdyby nie Ty, zobacz co dla Ciebie zrobiłam itp. To często związki, gdzie dwie osoby żyją ze sobą na zasadzie symbiozy, wszystko robią razem i naprawdę niewiele zadziewa się na zewnątrz. Partnerzy po wejściu w taką relację sklejają się ze sobą zatracając wcześniejszą tożsamość. W tej relacji ja=związek. Zagrożeniem w takiej relacji może być nuda i stagnacja. Bez dopływu ludzi z zewnątrz i bodźców w pewnym momencie możemy się zacząć po prostu dusić. Tym gorzej, gdy do takiego wniosku dojdzie jedna ze stron, a druga nie będzie wiedziała, co zrobić ze swoim życiem. Skoro całym życiem był związek.
Związek z granicami zewnętrznymi rozmytymi – to taka relacja, w której partnerzy bronią się przed bliskością i intymnością, bojąc się sobie zwierzyć. W takiej relacji skupiamy się bardziej na tym, co na zewnątrz, niż w środku. Z zewnątrz może to wyglądać jak relacja, w której obie osoby mają bardzo dużo swobody, u jej podstaw leżą jednak często nieuświadomione lęki obu stron przed bliskością. Jak się zbliżę za bardzo to mogę się narazić na to, że ktoś mnie zrani zatem bezpieczniejszy będzie dystans. Każdy sobie rzepkę skrobie. Osobne wyjazdy, osobne grona znajomych, osobne mieszkania, osobne życia. Zagrożeniem w takiej relacji może być zbytnie oddalenie, bo skoro więcej macie rzeczy osobno niż razem, pewnego dnia możecie dojść do wniosku, że w takim razie po co ta relacja.
Najzdrowszy związek to taki, gdzie wewnętrzne granice są półprzepuszczalne. Nie boimy się intymności, ale zachowujemy własną tożsamość, wnosimy w związek nowe idee, mamy przyjaciół i swoje sprawy, rozwijamy się, dzięki rozwojowi własnemu rozwijając związek. Relacja wg tej koncepcji jest ryzykiem, które płacimy za rozwój, ale jeśli go nie podejmujemy wchodzimy w związek zamknięty. Z punktu widzenia psychologii jednostki lepiej jest zaryzykować. W dobrych związkach nasza zmiana powoduje w jakiś sposób proces zmiany drugiej osoby.
Tak postrzegają to psychologowie, ja widzę to w podobny sposób nazywając poszczególne części JA, TY i MY. Dobra relacja składa się z partnera, jego świata ze mnie i mojego świata oraz z części wspólnej czyli nas. To najlepszy związkowy trójkąt w jakim możesz być! Co to oznacza?
Ja czyli to co moje. To moje życie, które prowadzę bez drugiej strony. Moje marzenia. Moje pasje. Moje życiowe cele. Moi znajomi, bo przecież nie wszyscy muszą być wspólni. Moja praca. Moje doświadczenia. Moja rodzina. To rzeczy, które robię sama dla siebie. Jak chcę sama wyjść, wyjechać to robię to dla siebie a nie przeciwko partnerowi ani związkowi. Dzięki temu para może się inspirować, bo mogę partnerowi opowiadać o tym, co robiłam bez niego. Bo on patrzy na mnie jak na osobę ambitną, z własnymi sprawami, które nie skupiają się tylko na relacji, co powoduje, że wciąż jestem dla niego interesująca.
Ty czyli to co jego. Świat drugiej osoby. Jej marzenia i pasje. To co lubiła robić, zanim mnie poznała i lubi robić nadal. I ja jej nie jestem absolutnie do tego potrzebna. To jej życiowe cele. Jej wspomnienia. Jej znajomi i rodzina. Jak partner chce wyjść na piwo/mecz/czy co tam lubi to nie dlatego, że robi coś przeciwko tobie. Robi to dla siebie, tak jak robił to wcześniej, zanim pojawiłaś się w jego życiu.
My czyli to co budujecie wspólnie. Wasz świat razem. To wasi znajomi, których zaprosiliście do relacji już jako para. To cele, które jako para macie wspólne – wspólne mieszkanie/dzieci/formalizacja związku czy to do czego chcecie zmierzać. To wasz czas spędzany wspólnie. Pasje, którymi zaraziliście drugą stronę lub rzeczy, których nauczyliście się razem. To wyjazdy, które planujecie. To wasza rodzina, jeśli zechcecie takową budować. To wasze wyobrażenie tego, gdzie wy za 5, 10 czy 15 lat razem. To co razem lubicie i to co razem robicie.
Ten magiczny trójkąt JA, TY, MY sprawia, że nikt w parze nie czuje się osaczony ani osamotniony. Jest w niej miejsce na bliskość bez utraty odrębności. Wszak każdy z nas jest osobnym człowiekiem. Jest w nim miejsce na plany, na wspólne życie i wspólny czas, ale i wspieranie osobnych projektów. Bez względu na to czy jest to sport, zawodowe ambicje czy inne pasje. Jest w nim miejsce na osobne wyjścia, które nie kończą się łzami i dramatami. Jest w nim miejsce na podziw dla drugiej strony, na wsparcie i na zrozumienie, że zanim był wasz związek byliście wy – osobno.