W pogoni za emocjami nie zauważyła, że najbardziej potrzebuje spokoju. Że w chaosie myśli, chaosie życia musi mieć coś stałego. Swoją przystań. Przy której może przystanąć na chwilę. Zawinąć do portu. Zawinąć się w jego ramiona. Skulić. Oddychać niespiesznie, bo czas zrobi wtedy stop.
Stop.
Jego oczy na mnie złapane w moje słowa.
Stop.
Moje dłonie na nim złapane w bicie jego serca.
Stop.
Jego wyraz złapany w moją niewyraźność
Stop.
Moje myśli złapane w jego dotyk.
Start
Nie było Cię. W dalekiej podróży bez Ciebie byłam. Ubrana w chwile i słowa biegłam. Przez dzień. Przez noc. Przez jawę. Przez sen. Przez siebie.
Stopy mam zdarte do krwi. Duszę mam zdartą do cna. Dyszę Ci do ucha. Że jestem zła. Czy to Ona? Czy to Ja?
I nagle nie ma wszystkiego. Jesteśmy tylko my. Wyrzyguję swoją przeszłość. Połykam swoje łzy. I nagle nie ma mnie wczoraj. I jeszcze nie ma mnie dziś. Weź mnie kawałek ze sobą. Czy mogę z Tobą iść?
Nie było mnie. W dalekiej podróży byłeś. Choć nie będąc bywałeś. Czy teraz to jest już? Czy może dopiero?
Mam równy oddech. I równy mam sen. Chociaż coś się stało. Sączysz we mnie tlen.
Każda moja chwila zaczyna się Tobą. I każda moja chwila zaczyna się tu. I już jestem na miejscu. I już nie jestem obok. Może właśnie umarłam. Urodziłam się znów.
Ze mną cisza będzie głośna. Z Tobą głośno będzie szeptem.
Ze mną spokój będzie słowem. Z Tobą słowa stworzą świat.
Długo mnie nie było. I nareszcie jestem.
Bez Ciebie wczoraj. Jutro jest w nas.