Siedzę sobie w kawiarni pełnej ludzi. Kurde, gdyby znalazł się ktoś, kto będzie mi płacił za pisanie, to mogłabym w sumie tak ciągle siedzieć, obserwować i tworzyć opowieści. Naprzeciwko mnie siedzi para. Taka, że ona trochę młodsza, on trochę starszy. Ona zdecydowanie chce skracać dystans, on trochę nie. W końcu gwałtownie przytula się do niego tym spragnionym miłości sercem, tymi rękoma, które chcą, żeby ktoś ją objął, nie wypuszczał i obiecał chronić przed całym światem. I pomyślałam sobie o wszystkich łasicach świata, które łaszą się o miłość do facetów, którzy nie potrafią jej dać.
Nie, oni potrafią. Oni dadzą im tyle uczucia, ile będą chcieli do momentu, kiedy będą chcieli i będą tego potrzebować. Oni będą spędzać z nimi czas tylko wtedy, kiedy będą chcieli go spędzać, dając kawałek siebie do wyznaczonej granicy w swojej głowie. Tyle i ani kęsa więcej. Masz się mną cieszyć. Masz się cieszyć samym faktem możliwości obcowania ze mną, bo za chwilę mogę zniknąć. Masz być dla mnie wtedy, kiedy ja tego zapragnę. Bo twoje uczucia są nieważne. Twoje potrzeby są mało istotne. Jest tylko to co ja czuję, ja potrzebuję i ja mogę ci dać.
Duzi chłopcy w skórze dorosłych mężczyzn, uciekający przed rzeczywistością. Żyjący w świecie, który sami stworzyli w swojej głowie, w świecie dorosłych dzieci, w którym rzeczywistość kręci się tylko wokół ich potrzeb. Czy potrzebują miłości i czułości? Jasne! Każdy potrzebuje. Ale tylko tyle, ile zapragną wziąć. Tylko tyle, ile jest im potrzebne do naładowania ich baterii, podkręcenia ich ego. Nie potrafią dać, za to idealnie potrafią zabrać.
Nie, oni dają. Dają siebie na kartki. Reglamentując uczucia, gesty, słowa tak, jakby miały za chwilę się skończyć. Wydzielając siebie, wydzielają granicę. Ja tu, ty tam, kawałek naszego wspólnego świata, wyszarpany, wybłagany, wyłaszony. A cała reszta świata jest moja. I nigdy do niego nie wejdziesz.
Stoisz więc. W poczekalni pełnej odrzuconych uczuć, nieodbytych rozmów, porów skóry, która tęskni za czułością, za nim. Łasisz się jak bezdomny pies. Zaglądasz w oczy, mówiąc z nadzieją – a może teraz. Może już zasłużyłam? Może zechcesz ze mną pobyć? Może ja się powinnam więcej starać? Chodź, zobacz dam Ci wszystko! Najlepsze przygody, najpiękniejsze wspomnienia, najwięcej uczuć, najwspanialszą siebie…
Ale oni nigdy tego nie wezmą. Dlatego, że nikt nie wie, co ma zrobić z tym, gdy nagle dostaje wszystko. Dlatego, że strach bywa silniejszy niż miłość. Naprawdę. Dużo łatwiej jest kochać i tęsknić. Dużo łatwiej jest kochać i czegoś nie mieć. Niż kochać i to stracić. Niż poradzić sobie ze stratą. Dużo łatwiej jest uciec, niż kochać i się rozczarować. Niż poradzić sobie z zawiedzionymi uczuciami. Z ogromem oczekiwań. Z odrzuceniem.
Twoje spojrzenie jest im potrzebne, żeby czuć się kochanym. Bardziej męskim. Twoje życie jest im potrzebne, żeby ich dopełniało. Żeby mogli rano wstać i powiedzieć do swojego odbicia w lustrze, kurde chyba jestem fajny. Twoje serce jest im potrzebne, żeby mogli przybiec, kiedy będzie im źle.
Ty nie jesteś im potrzebna…