Kiedy byłam mała, czyli jakieś 10 lat temu czekałam na księcia na pięknym koniu, który zmieni całe moje życie. Cały na biało wjedzie do mojego neurotycznego świata i oznajmi: Anno porywam cię w wir cudów, zabawy, miękkich narkotyków, twardych materacy, dymania i pisania wierszy, a od teraz twoje życie to będzie czeski film połączony z operą mydlaną i youpornem.
Dziś wiem, że tak to nie działa.
Wstaję. Włączam radio, nastawiam mleko na owsiankę i słucham siebie. Nareszcie patrzę na siebie swoimi oczami. Nie przeglądam się w cudzych. Nie dostosowuję. Nie upiększam siebie pod cudzą sztancę. Nie zmieniam kameleonowych barw, żeby ktoś poczuł się ze mną lepiej.
Nigdy bardziej nie byłam sobą, jak właśnie teraz, gdy jestem sama. Tak naprawdę sama i dla siebie, bez posiadania miliona backupów, gdyby na którymś froncie mi nie wyszło albo gdybym potrzebowała, żeby ktoś mnie mocniej zerżnął. Wstaję i kładę się szczęśliwa.
Samotność to luksus, którego zazdroszczą ci mający rodzinę i tą samą żonę od kilkunastu lat. Czy są wady? Miliony! Ale samotność to luksus przebywania samemu ze sobą. Związek to sztuka kompromisów, ale to samotność pozwala nauczyć się, czego tak naprawdę chcesz i kim jesteś. Czy lubisz mleko na śniadanie, czy wolisz jajecznicę nie dlatego, że ci smakuje, tylko dlatego, że robisz dla niego i tak jest szybciej. To czas na poszukiwanie hobby, wszak czymś trzeba wypełnić te wolne minuty i godziny. Sporo singli popełnia błąd rezygnując z zainteresowań, gdy tylko uda się kogoś „złapać” tak często zapominając, jak ważny jest nasz własny świat. I że nie warto go kłaść na żadnej szali, wypracowując najlepszy model, w którym można mieć wszystko.
Samotność to też czas odarcia z oczekiwań. Druga osoba nie jest po to, żeby odmieniać nasze życie. Czy ma być piękniej i kompletniej? No jasne! Wszak dwa jest zawsze lepsze niż jeden. Ale pamiętajcie, że nikt nie sprawi, że nagle poczujecie się piękni, lepsi, mądrzejsi, znajdziecie cel w życiu, lepszą pracę czy nauczycie się zarabiać miliony. Ktoś może was na to naprowadzić. Może być niezbędnym elementem układanki, przy którym się rozwiniecie. Ale on tego za was nie zrobi. Bo jeśli przez kogoś czujecie się tacy, a nie inni, to gdy on odejdzie kim będziecie?
Chcąc stworzyć dobry związek, musicie najpierw stworzyć siebie. Takiego siebie, z którym będzie wam dobrze. Tylko na siebie jesteście skazani aż do końca. A gdy już poczujecie się dobrze, inni będą chcieli być z wami i przebywać w waszym towarzystwie. Tylko będąc szczęśliwym samemu ze sobą można być szczęśliwym z kimś, bez nakładania mu na barki bagażu budowania nie tylko Was, ale też Ciebie. Siebie zbuduj sam.