Idealny związek z facetem powinien być trochę jak twoja relacja z psem. Nieskomplikowany. Co prawda zdarza mu się czasem nalać na dywan i zwrócić to, co zjadł przed chwilą, ale przecież go nie oddasz, jak już wychowałaś. Możesz jedynie za karę zamknąć go w drugim pokoju i nie dać jeść przez tydzień. I tak go kochasz, bo jest twój.
Idealny związek przypomina idealny spacer. Wychodzicie razem, noga w nogę, a on co jakiś czas trąca twoją łydkę nosem, sprawdzając czy na pewno idziesz. Po 100 metrach zaczyna się lekkie ciągnięcie smyczy, bo on chciałby już, teraz, natychmiast iść sobie sam. Ale to ty trzymasz smycz i decydujesz gdzie i kiedy go spuścisz. Niech się cieszy, że nie ma kagańca.
A potem dochodzicie do lasu, gdzie każesz mu zrobić grzecznie siad i w nagrodę będzie mógł sobie pobiegać.
Co jakiś czas odwraca łeb sprawdzając, czy na pewno jesteś. Ty co jakiś czas nerwowo się rozglądasz, szukając go wzrokiem. I wołasz, żeby nie właził w kolejne krzaki, bo na pewno wdepnie w gówno albo wejdzie mu kolec w łapę. I oboje będziecie mieć problem. Czasem rzucisz mu patyk, czasem pozwolisz mu pobiec za sarną, bo wiesz, że jak zawołasz i tak wróci. Czasem widowiskowo wbiega z rozpędem w największą kałużę i patrzy ze zdziwieniem, jak zareagujesz.
Są takie momenty, gdy na chwilę zniknie ci z oczu, a ty umierasz ze zmartwienia, czy to już teraz nadszedł ten moment, kiedy odszedł. Albo go zgubiłaś. I wleczesz się noga za nogą nie widząc, że on od jakiegoś czasu podąża tuż za tobą. Na tyle blisko, żeby poczuć twoją obecność. I na tyle daleko, żeby czuć się wolnym.
Gdy chcesz wracać, dajesz mu do zrozumienia, że zawracacie i koniec na dzisiaj. Wtedy on tak śmiesznie przekrzywia łeb, jakby chciał powiedzieć „cholera nie wysiliłaś się dzisiaj, ale niech ci będzie, wracajmy”.
A w domu gramoli ci się na kolana, chcąc żebyś pogłaskała jego ciepły łeb i w spokoju zasypia. Tak, idealny związek to połączenie smyczy, pełnej miski i poczucia wolności.