Dziś normalnych mężczyzn już nie ma. Wszystkie kobiety lecą na hajs. Z kogo wybierać, jak nie ma żadnego wyboru? Ja sobie zawsze przy moich tekstach lubię czytać te przekonania, które wiele osób nosi w głowie. I z takimi idzie przez życie. Jak się ma takie myśli dotyczące możliwości wyboru potencjalnych osób, że wszyscy są źli, chcą mnie skrzywdzić albo są popierdoleni, to ciężko zauważyć i ba wybrać kogoś, kto taki nie jest. Bo nasz mózg jest tylko sfokusowany na to, co złe i kiepskie i tylko na takie osoby będziemy zwracać uwagę.
Jest jeszcze druga strona medalu w tym wyborze partnera czy partnerki, czy ja jako osoba jestem wartościowym człowiekiem i co ja mogę wnieść do relacji. Ostatnio pod jednym z moich postów dotyczących książki jedna pani napisała komentarz, że to straszne gówno. I ok nie każdemu musi się podobać to, co tworzę, ale z ciekawości weszłam sobie na jej profil i co ja tam widzę jad wylewający się na prawo i lewo. I potem sobie myślę, że jak jesteśmy niefajnym człowiekiem, negatywnym, gdzie wszystko jest zawsze nie takie a my zawsze niezadowoleni, świat zły, ludzie źli to jakiego my partnera możemy spotkać i wybrać? No jedynie takiego samego! Kogoś, kto będzie z nami marudził i hejtował innych, żebyśmy my mogli powiedzieć no tak, nie ma dziś fajnych mężczyzn nie widząc, że my sami nie jesteśmy wcale fajni…
Polecam sobie zawsze zadać kilka pytań dotyczących nas samych i tego, jak widzimy siebie i świat. Bo – tu smutna nowina – jeśli uważasz, że wszyscy zawsze są w stosunku do ciebie nie ok, a ty i twoje zachowanie są zawsze idealne, to mocno polecam przyjrzeć się, czy przypadkiem sami nie jesteśmy narcystyczni.
Co ja mogę wnieść do związku i jak zadbać o rozwój siebie i drugiej osoby? Jakim jestem człowiekiem i jak się sama rozwijam? Nad czym w życiu pracuję i co chcę zmienić? Jakie przekonania dotyczące innych i relacji noszę w sobie i uważam, że nie są wspierające?
Lubię też słuchać tych wszystkich deklaracji, jak ktoś jest szczęśliwy w samotności i absolutnie uważam, że związek nas nie definiuje i każda osoba nie musi być w relacji, mało tego można być w pełni szczęśliwym w pojedynkę. Natomiast mam jeden zgrzyt – jeśli wszędzie musisz podkreślać, że lepiej ci samemu to czy faktycznie ci jest lepiej? Czy tylko potrzebujesz się upewnić w tym, mówiąc to na głos na prawo i lewo? Bo myślę, że lepiej jest faktycznie wtedy, gdy jest to nasz świadomy wybór, tak mogę być z kimś, ale nie chcę, nie potrzebuję itd. Natomiast gdy powtarzam, że jestem sama, bo prawdziwych facetów już nie ma i wszyscy są nie tacy, to nie jest wcale wybór tylko konieczność, na którą się spisałaś uznając, że nikt dobry już cię nie spotka. A może uciekając przed kolejnym zranieniem i rozczarowaniem?
Wróćmy do schematów i naszych przekonań. Dlaczego myślenie, że wszyscy są jacyś albo prawdziwych mężczyzn czy kobiet już nie ma nie jest wspierające? Schematy myślowe to takie „gotowe” wzorce, według których nasz mózg automatycznie interpretuje rzeczywistość. Są jak filtry, przez które patrzymy na świat, często nieświadomie. Powstają na podstawie naszych wcześniejszych doświadczeń, przekonań i emocji.
Wyobraź sobie, że masz na nosie okulary, które zmieniają to, jak widzisz świat. Jeśli te „okulary” są np. nastawione na to, że „prawdziwych fajnych facetów już nie ma”, to właśnie tak będziesz interpretować wszystko, co zobaczysz. Nawet jeśli spotkasz kogoś fajnego, twoje schematy myślowe mogą spowodować, że go nie zauważysz, bo twoje „okulary” sprawią, że nie będzie on pasował do obrazu rzeczywistości, jaki masz w głowie. Dlatego, jeśli wierzysz w to, że „fajnych facetów już nie ma”, to twój mózg będzie zwracał uwagę tylko na dowody, które potwierdzają to przekonanie. Będziesz bardziej skupiać się na tych, którzy nie są dla ciebie odpowiedni, i możesz nie dostrzegać tych, którzy faktycznie mogliby być wartościowi. Zmieniając swoje myślenie, możesz zacząć dostrzegać więcej możliwości, które wcześniej były „niewidzialne”.
Na koniec jeszcze jeden ważny wniosek – spoiwem wszystkich naszych relacji jesteśmy my. Jeśli wszystkie nasze związki były do kitu, relacje przyjacielskie czy koleżeńskie nie wychodzą, to z dużym prawdopodobieństwem mogę powiedzieć, że problem nie leży w innych ludziach, ale w tobie.
Dlatego zawsze warto zadać sobie pytanie, co ja mam do zaoferowania innym, jak ja widzę świat i jakie mam przekonania i co mogę zmienić, zamiast wychodzić z założenia, że wszystkie związki i wszyscy ludzie są do dupy.