Słuchajcie, ja wiem, że fejsbuk ssie i generalnie większość przeniosła się na wyższy level do świata bezkarnego strzelania samojebek i pięknych ludzi. Została garstka czyli my, ludzie starzy, brzydcy i nie jarający się cudzym życiem bardziej niż swoim. Ja lubię to miejsce. Można tu bezkarnie znaleźć faceta, stalkera, kupić kilo trawy albo poszukać hydraulika. Są jednak zasady, których powinno się przestrzegać. Tak po prostu, żeby nie robić sobie obciachu i żeby fejsbuczek był lepszym miejscem.
Niby każdego ściana jest jego własną ścianą płaczu, odzwierciedlenia osobowości i jakiego kto tam ma pierdolca w głowie. Ale czasem naprawdę chce mi się płakać i chociaż wiem, że jako osoba ekstrawertyczna bywa, że zdarza mi się pisać totalne bzdury, informując że właśnie strzeliłam lufę (srsl, kogo to obchodzi?) albo pada śnieg, jakby pół kraju tego nie widziało. To jednak są rzeczy, których się nie robi. No nie, po prostu nie.
- Nie pierz swoich brudów publicznie. Tak jak nie wystawiasz na widok całego osiedla swoich tygodniowych majtek. Bo to jest niesmaczne. Mam wśród swoich znajomych faceta, który kiedyś był moim klientem (wiem, brzmi to dziwnie), którego żona średnio raz na kilka dni wystawia na pośmiewisko. Ale jemu to najwyraźniej nie przeszkadza. I uwagi w stylu znowu się narąbałeś, gdzie jesteś, powinieneś sprawdzić dziecku zeszyty, albo dlaczego się oznaczasz tam i tam, jak w weekend byłeś z rodziną i jej nie oznaczyłeś przyjmuje z epicką godnością. No chyba, że to taka gra wstępna.
- Nie epatuj śmiercią. Nie ustawiaj sobie czarnych flag po zamachach, nie pisz o tym, że kotek zdechł i nie ma go z tobą już od godziny i w ogóle nie pisz o tym, że umarł ci ktokolwiek, wrzucając pogrzebowe posty. Ja wiem, że mnie nikt bliski jeszcze nie umarł i w sumie nie mam pojęcia jak sama zareaguje, może wykleję fejsbuka na czarno, ale na razie jestem zdania, że żałobę się przeżywa w sercu, a nie w internecie. A wszystkie te działania mają jedynie na celu pokazanie egoistycznemu światu, który ma cię w dupie, że jest ci smutno.
- Nie ustawiaj sobie quasimotywujących cytatów na głównym w stylu ludzie żyją dopóki nie umrą albo nie byłabym sobą, gdybym była inna, jestem taka skomplikowana ojejku jejku kto mnie zrozumie…wiadomo, że wszyscy chcemy być wyjątkowi, ale fejsbuk to nie miejsce, żeby o tym pierdolić na prawo i lewo.
- Nie ustawiaj sobie statusów związku. Bo nie. Kiedyś ktoś mi zrobił dziką awanturę o brak związania. Od tego czasu jestem wolna, bo jestem wolnym człowiekiem i nie muszę się z nikim publicznie wiązać. Szczytem jest ustawianie co drugi dzień to skomplikowane. Jeśli tak robisz, albo masz taki związek, to to nie jest skomplikowane, tylko popierdolone. Naprawdę.
- Nie pisz, że pracujesz w szlachta nie pracuje, a uczyłeś się w wyższej szkole melanżu. Od tego jest gadu gadu…ale, że co? Że już nie ma gadu gadu?
- Nie pisz całego zawodowego życiorysu, od tego jest LinkedIn. Twoich znajomych naprawdę nie interesuje, że 3 msc zapieprzałeś w hurtowni elektrycznej, a dwa w macu.
- W ostatnich dniach rekordy bije hora curka. Tego też nie pisz. I nie wrzucaj fotek gangu świeżaków. Za to się idzie siedzieć. Serio.