Mam długie i gęste rzęsy. Jeśli kobiety kiedykolwiek czegoś mi zazdrościły, to właśnie ich. Ale uważam, że człowiek w życiu powinien spróbować wszystkiego, na co ma ochotę, żeby wyrobić sobie swoje zdanie czy coś jest fajne czy nie, czy ktoś jest głupi czy jednak fantastyczny. Żyjemy w takich czasach, że każda laska może wyglądać jak modelka Victoria’s Secret, więc sprawdziłam, jak to jest mieć sztuczne rzęsy.
Nosiłam się z tym tematem od dawna. Sami wiecie, że ostatnio zabrałam się za zmiany. Nie wiem czy to przełom roku, przełom w życiu czy po prostu mam ochotę wszystko wywrócić do góry nogami, niemniej skupiłam się również na wyglądzie zewnętrznym. Tak, żeby w równowadze z ułożoną głową było też ciało. No dobra, wybrałam miejsce, odjęłam sobie od ust, żeby wypróbować tę przyjemność, zarezerwowałam czas. I co? No i nie będę nigdy panią, która potrafi pół dnia spędzić w salonie, drugie pół przymierzać ubrania albo leżeć na kanapie. No nie. Efekt jest przepiękny. Ale 3 h wyjęte z mojego życiorysu były jednymi gorszych. 3 h! wyobrażacie sobie? 3 h leżysz i nic nie robisz! Z zamkniętymi oczami!
Przyszłam, kazali mi się położyć, przykryli kocykiem, włączyli muzykę, podkleili dolne rzęsy, żeby nie przeszkadzały, przykleili plasterki na powieki. I teraz leż. Albo śpij. Załączyły mi się wszystkie obsesje i po 10 min. myślałam, że się uduszę. Że muszę zerwać ten koc, te plastry i pobiec przed siebie. Potem skarciłam się w myślach, przywołując się do porządku i rozpoczęłam konwersację z panią. Pani jest stylistką rzęs. Ot takie nowe zawody nam się porobiły. Ciekawe kiedy pojawią się styliści włosów łonowych, swoja drogą panie, panowie jest nisza do zagospodarowania. Pogadałyśmy sobie i po godzinie tematy się wyczerpały. Leżę. Słucham muzyki. Wymyśliłam wszystkie najlepsze pomysł świata. Pytam jak nieznośne dziecko w aucie, czy daleko jeszcze. Pani, że teraz przykleja mi szkielet rzęs, potem pokaże efekt, a potem zdecydujemy co dalej. Minęły 2 h. Oglądam. No fajnie, fajnie dodajmy jeszcze trochę tu i tam i spadam. Pani dalej klei. Ja odliczam minuty. Serio! Plecy mnie bolą niemiłosiernie od leżenia, dusza od zmarnowanego czasu. Zasnąć nie ma szans. Jedna piosenka, druga, trzecia, 85. Na zegarek nie ma jak spojrzeć, wiem tylko, że już jestem spóźniona. Miało trwać 2 godziny, spędziłam tam 3. Efekt? Powala. Ale co z tego, jak chcąc go utrzymać musiałabym chodzić średnio co 3-4 tyg. Razy 3 h, wiecie ile to zmarnowanego czasu?!
Te w środku to to moje naturalne, reszta to ja bez makijażu:)
Garść użytecznych informacji:
– rzęsy są z jedwabiu, czasem stosuje się norki, ale rzadko bo to naturalne futro, wiec np. pod wpływem wilgoci się wywija, większość rzęs na których pracują teraz stylistki to amerykańskie secret lashes (swoją drogą ktoś zrobił na nich pewnie niezłą fortunę)
– stylistka dobiera odpowiednie długości i zagęszczenie, ja mam 2:1, 1:1 czyli jedna sztuczna do 1 naturalnej daje najbardziej naturalny efekt, więc jak ktoś ma liche swoje i sobie przyklei troszkę, efekt i tak będzie spektakularny. Podobno przy każdej następnej wizycie dodaje się kolejne, to trochę tak jak z kwasem i ustami, łatwo przesadzić pomiędzy czymś, co jest wizualnie fajne a czymś, co jest przerysowane i karykaturalne
– 48 h po zabiegu nie powinno się korzystać z basenu, sauny i nie moczyć rzęs, klej musi wyschnąć
– potem można żyć normalnie, z naciskiem na można. No bo lepiej na brzuchu nie spać, żeby się nie odcisnęły na poduszce, lepiej nie trzeć oka no i nie płakać!
– fajne jest to, że oczu nie trzeba malować, więc z jednej strony obciążamy nasze rzęsy sztucznymi, z drugiej nie obciążamy tuszem
– dolnych rzęs się nie klei, podobno są salony, które to robią, ale mało kto wytrzyma z otwartymi oczami bez mrugania przez 3 h, a tak się właśnie klei dolne rzęsy
– nasze rzęsy wymieniają się w cyklu do 90 dni, wszystko zależy od momentu, w jakim przyszłam. Powinno się odbudować ubytki i wymienić odrosty 3-4 tyg po zabiegu, no ale kto ma na to czas?:)
– na razie wypadły mi 3 rzęsy
– dostałam piękną szczoteczkę do ich czesania i to jedyna pielęgnacja, trzeba też uważać z kremem pod oczy, żeby ich nie natłuszczać i nie uszkodzić
– mam bardzo wrażliwe oczy, często je zakraplam, bo czuję suchość od powietrza np. albo wysiłku, dzień po kropliłam kilka razy, bo odczuwałam dyskomfort, teraz jest już wszystko ok., rzęsy są nieodczuwalne, ale zdarza się, że mi przeszkadzają jak chcę np. w trakcie treningu otrzeć sobie twarz i boję się, że je zniszczę
– podobno zabieg nie uszkadza ani nie obciąża w żadnym stopniu naszych rzęs, czasem po wypadnięciu sztucznych ma się wrażenie, że nasze się uszkodziły ale to złudzenie optyczne, w końcu przesiadamy się znowu z ferrari do malucha
– przyjemność kosztuje 200-250 zł, w zależności od rodzaju stylizacji, są zapewne salony, które robią to taniej ale ojciec zawsze mi powtarzał, że jestem za biedna, żeby kupować tanie rzeczy.
Generalnie podsumowując, niezły bajer, ale nie za te pieniądze i nie przy tym nakładzie czasu.