fbpx

Strażniczki moralności

przez Anna Ulatowska

Nic mnie tak nie mierzi jak hipokryzja kobiet. I przy żadnym z tematów chyba nie wychodzi to tak bardzo jak przy kochankach. Nikt tak nie potrafi dowalić drugiej kobiecie jak kobieta. Nikt tak nie potrafi obrazić. Wyzwać za nic. Wyżyć się na kimś. Strażniczki moralności i zjawisko slut-shaming ma się dobrze. Zawsze można się poczuć lepiej. Bardziej moralnie. Co z tego, że nie jesteśmy w cudzej skórze. Ależ ile my mamy rad i wiemy doskonale, jakbyśmy postąpili, gdybyśmy byli!

No przecież ona jest winna jak mogła wleźć do wyra żonatemu, jak on ma bąbelki i żonę. Kij już, że on to sobie może mieć gdzieś te swoje dzieci i tą swoją żonę. Ważne, że obca kobieta ma o nich myśleć! Kij, że to nie ona obiecywała, że ona jest w tym momencie singielką – strażniczki moralności głośno krzyczą hurr durr kobieca solidarność. Jak mogłaś szmato!

Kobieca solidarność

Wtedy to już kobieca solidarność idzie się walić. Szmata odmieniana przez wszystkie przypadki. Kobieca solidarność ma działać tylko wtedy, gdy skromna kobieta, nieepatująca swoją urodą czy seksualnością powstrzyma swoją niewyżytą chuć i odmówi facetowi. Wtedy to jest wspaniała! Na rękach ją nosić.

Kiedyś się nad tym zastanawiałam i doszłam do wniosku, że mechanizm obronny naszego mózgu powoduje, że najlepiej zwalić winę na kochankę, bo wtedy może nie trzeba się konfrontować z jakością naszej relacji. Po co obwiniać swojego faceta, po co się przyglądać temu co jest albo temu, czego nie ma.

Te wstrętne ladacznice!

Biczowanie innych kobiet przez strażniczki moralności to nasz sport narodowy. Męża zawsze rozgrzeszyć można. To nam ułatwia wybaczenie mu. A wybaczyć często trzeba, bo i kredyt i dzieci, i nie chcemy żyć same. Więc łatwiej zwalić na nią. Ladacznica! Ukradła. Uwiodła! Misia mojego! Biednego. Bo misiu nie ma przecież wiedzy i woli, gdzie ptaka pakuje. Co mój Zenek winny, jak on nie wie, gdzie kluczyki od samochodu ma. To co dopiero do cudzych majtek trafiać. A niedajborze ladacznica w ciążę z Zenkiem zajdzie to już koniec świata. Bezmyślna. Jak mogła się nie zabezpieczać. Jak on nie chciał przecież. To przez przypadek on w jej łóżku biedny. Chciał dojść do swojego, ale zabłądził.

Te wszystkie dobre rady, że mogłaś przecież odejść od pań, które wylewają łezki i piszą komentarze pod tekstami o miłości. No tak trzeba walczyć. Miłość najważniejsza!!! Miłość prawdziwa. Wycierają sobie tą prawdą gęby tylko wtedy, gdy im wygodnie. Układamy słowa tak, żeby nam pasowały i akceptujemy miłość i jej wybryki tylko wtedy, gdy nam pasują. Zawsze pod swoją miarę. Strażniczki moralności mają gdzieś, że kochanka też ma uczucia i też może się po prostu zakochać. Zwłaszcza jak on tak koło niej łazi i tak ją sobie na palec nawija, żeby była jego. Żeby dostał to, co chce. A co słyszą? No głupia baba! Naiwna. Jak się tak mogła dać nabrać! Obyś ty nigdy nie musiała się sprawdzać i oby nikt nigdy nie wystawił twojego sumienia na próbę.

Podwójne standardy

Kobiety i mężczyzn od zawsze obowiązują podwójne standardy. I czytam potem takie fikołki logiczne, że kobieta zawsze winna. Nieważne co się wydarzy. Bo jak chce ukraść męża i go uwodzi, to szmata, bo on nie ma wolnej woli i jak to tak. Nieładnie. A jak on ją uwodzi to też szmata, no bo ona przecież z wolnej woli skorzystać mogła! I NIE powiedzieć.

Układamy sobie te historie tak jak nam pasują i kiedy nam pasują. Do tego slut shaming ma się świetnie. Ponieważ w założeniu romans zakłada seks i uciechy cielesne, pani, która seksu szuka albo chce mieć go dobrej jakości to już w ogóle szmata do kwadratu. Co innego Zenek. Zenek to wiadomo popęd to nie jakaś popierdółka i może tego ptaka przez przypadek w nie tę dziurę wsadzić. Ot wielkie mi mecyje. Kto to widział, żeby nad popędem panować. Poza tym to facet. Wiadomo facet ruchać musi. Ale baba? Szmata znaczy? Szmatobaba ma być cnotliwa, skromna, popęd i cipka na supełek. Bo inaczej hurr durr. Lincz. Strażniczki moralności stoją też na straży mojego poprawnego słownictwa. Ta sama kurwa w męskich ustach brzmi dosadnie, kobiecie nie przystoi. Bo to wulgarne przecież! I jak tak można!

Kobieta kobiecie winą

Te wszystkie panie tak pewne, że przecież gdyby to one się zakochały, to by dobrze wybrały! Prawo znaczy albo prawilnie. Rezygnując z uniesień. Z miłości. Z romantycznych chwil na rzecz małżonki w tle. Tak kurwa jasne.

Krzyczą ci strażnicy moralności z lewa i prawa. Kobieta zawsze winna. Romansu. Tego, że z żoną mu się nie układa i tego, że nawija makaron na uszy innym babom.

Moja wina moja wina moja bardzo wielka wina.

To ja życzę tym wszystkim, którym szmata i kurwa się tak łatwo na usta ciśnie, żeby nigdy nie musieli dokonywać wyboru. Niech ich miłość zawsze będzie łatwa. Żeby nigdy ich nikt nie uwiódł, gadając do ucha gładkie słówka o wyjątkowości. I żeby nie musieli czytać smutnych tekstów w necie o smutnej, trudnej miłości i pisać komentarzy, że o „prawdziwą” miłość to zawsze trzeba walczyć choćby nie wiem co!

Czy Twoje życie jest idealne?

A tym paniom, które z taką łatwością zrzucają wszystko, co się wydarza w ich życiu na barki innych kobiet bez samoświadomości i oceny zachowania swoich partnerów czy mężów dedykuję poniższą historię, która mi się przypomniała. Od razu zaznaczam, że ja sobie tylko siedziałam grzecznie na krzesełku😊 Peace&Love.

Jakiś czas temu organizowałam imprezę branżową, na której większość stanowili panowie. Siedzimy sobie wieczorem, pijemy piwo, rozmawiamy. Tylko jeden jakiś taki nerwowy. Średnio co pół godziny prowadzi długie rozmowy telefoniczne jakby co najmniej kupował akcje na drugim krańcu globu. Więc pytam jego znajomego, co z nim nie tak. A wiesz, on taki zaangażowany w swoją rodzinę. Co chwilę do żony dzwoni. Pyta, czy z dziećmi wszystko ok. Czy zjadły, wykąpały się, siku zrobiły. Dobranoc im 10 razy mówi. Fajnie myślę. Siedzimy dalej. Pijemy. Gadamy. Facet się uspokoił, pewnie rodzina poszła spać. I tak jakoś z kolejnym piwem siada coraz bliżej mnie. Zagaduje. W oczy zagląda. O życie pyta, o swoim opowiadając niebardzo. I nagle czuje, jak jego ręka wędruje wzdłuż mojego karku. A druga ląduje na moim kolanie. I nagle czuję, że świat to miliony misternie utkanych iluzji.
I nie czuję już nic.
Droga kobieto, na pewno Twoje życie jest takie idealne?…

Chcecie tego czy nie, świat ma milion odcieni szarości. I tyle wiemy o sobie, ile nas sprawdzono.

zobacz moje książki

Może Ci się spodobać

Subskrybuj
Powiadom o
guest
4 komentarzy
Najstarsze
Najnowsze
Wbudowane informacje zwrotne
Zobacz wszystkie komentarze

Wykorzystujemy pliki cookies w celu prawidłowego działania strony, korzystania z narzędzi analitycznych i marketingowych oraz zapewniania funkcji społecznościowych. Szczegóły znajdziesz w polityce prywatności. Czy zgadzasz się na wykorzystywanie plików cookies? Akceptuję Czytaj więcej

Prywatność & Polityka cookies
4
0
Kocham twoje myśli, proszę o komentarz.x