fbpx

Pokolenie, które ma problem, żeby kochać. I dać się kochać…

przez Anna Ulatowska

Nie wiem, jak na obecne pokolenie wpłynie to, jak je wychowujemy teraz. I jakie związki będzie tworzyć. Jakie lęki im sprzedamy i jakie trudności. Ale wiem, jak kocha pokolenie 40-latków. I jak im trudno czasem budować zdrowe relacje, oparte na bliskości, intymności i zaufaniu. Bo nikt nas tego nie nauczył. I nikt nie nauczył tego naszych rodziców, których wychowywało pokolenie wojenne z wieloma stratami i traumami w głowie i sercach.

Kiedy byłam mała, dzieci nie wolno było karmić na żądanie, czyli jak noworodek płakał, to mógł to robić godzinę, mama nie powinna reagować. Bo to mam decyduje, kiedy dziecko je i jest głodne. Tym sposobem dziecko dostaje sygnał – wołam i nikt nie przychodzi. Czuje się zagubione i porzucone, gdy opiekun nie reaguje na jego sygnały.

W naszych czasach nie było rodzicielstwa bliskości. Dziecko miało być czyste i najedzone, ale jakieś tam przytulanie czy budowanie więzi? Nasze mamy nie bardzo potrafiły dać to, czego same nie dostały. I my niesiemy to dalej w świat w naszych związkach, koślawo próbując tworzyć bliskie relacje.

Z kolei nasze babki skupiały się na przetrwaniu, priorytetem było zapewnienie bezpieczeństwa materialnego i fizycznego. Trzeba się było skoncentrować na obowiązkach, pracy, poświęceniu i wytrwałości, to były najważniejsze kwestie z tamtego okresu. Żeby dzieci miały co jeść, żeby zdobyły wykształcenie, były samodzielne. Te dzieci potem nie umiały przytulać swoich synów i córek, bo ich też nikt nie przytulał…

I te niedokochane kobiety idą potem w świat, tak rozpaczliwie pragnąc miłości i bliskości, której nie dostały. Licząc, że ktoś ukocha to ich zapłakane dziecko w środku.

I z kim się wiążą?

Z mężczyznami, z których większość nie umie mówić o tym, co czuje. Bo to pokolenie było nauczone, że facet to się nie maże, uczucia są dla bab. A o emocjach się nie mówi. Z mężczyznami, którzy nieraz zaliczyli ojcowski „wychowawczy” wpierdol. To jak oni mają być w bliskości i mówić o tym, co czują? Jak dla nich to często oznacza lęk przed wyśmianiem, gdzie miłość kojarzy się z czymś trudnym

Naobserwowaliśmy się w domach cichych dni, często przemocy różnego rodzaju i chociaż tak bardzo chcielibyśmy dziś inaczej, to nie wiemy jak. Jak kochać i dać się kochać.

Wchodzimy w związki i z nich uciekamy, bo w środku niesiemy głębokie przeświadczenie, że nie jesteśmy warci miłości i że nic dobrego nas z jej strony nie spotka. Zamiast mówić o tym, co czujemy, wolimy milczeć. Albo też uciekać. Nie rozumiemy swoich emocji, choć się w nas gotuje potężny wywar niezrozumienia, braków i potrzeb. Tęsknimy za bliskością, jednocześnie nie potrafiąc jej dać. Chcemy być z kimś, ale najlepiej nam samemu. W środku umieramy ze strachu, że kiedy maski spadną nikt nie zechce nas takimi, jakimi jesteśmy naprawdę.

Oczywiście każda rodzina i każda historia są unikalne, jednak nie ulega wątpliwości, że naszemu pokoleniu jest trudno w relacjach. Na szczęście wielu 40-latków chce inaczej i próbuje zrozumieć swoje motywacje, zamiast zrzucać wszystko na los. To nie los wybiera za nas i to nie los za nas buduje relacje.

To my wybieramy i my budujemy. I od nas zależy, jak bardzo poniesiemy dalej to, co dostaliśmy. Albo przerwiemy ten łańcuch, ucząc się postępować inaczej w stosunku do siebie i do naszych dzieci.

Może Ci się spodobać

Subskrybuj
Powiadom o
guest
6 komentarzy
Najstarsze
Najnowsze
Wbudowane informacje zwrotne
Zobacz wszystkie komentarze

Wykorzystujemy pliki cookies w celu prawidłowego działania strony, korzystania z narzędzi analitycznych i marketingowych oraz zapewniania funkcji społecznościowych. Szczegóły znajdziesz w polityce prywatności. Czy zgadzasz się na wykorzystywanie plików cookies? Akceptuję Czytaj więcej

Prywatność & Polityka cookies
6
0
Kocham twoje myśli, proszę o komentarz.x