fbpx

Matki z piekła rodem

przez Anna Ulatowska

Synek. Syneczek. Synuniek. Mój. Na zawsze. Urodziłam, wychowałam, nie oddam. Nigdy żadna dla niego nie będzie dość dobra i nigdy przenigdy mnie nie opuści. Zastępczy partner. Cała uwaga dająca mi poczucie, że jestem ważna. Całe moje życie jest nim. I całe jego życie powinno być mną.

Matki niedające dorosłym dzieciom dorosnąć. I być dorosłym. Matki doradzające. Matki odradzające – dziewczyny, miłości, związki. Matki zachłanne. To co urodziłam, to moje.

Matki wtrącające się. Matki wiedzące lepiej. Jak to życie ma przebiegać no i z kim. Matki zazdrosne. O uwagę. O nią. I o miłość. One tak kochają, tak bardzo „źle” kochają, że w życiu ich synów nie ma być miejsca na żadne inne miłości. Od zawsze i na zawsze ONA.

Każda inna kobieta to rywalka. A rywalki trzeba niszczyć. Złym spojrzeniem i złym słowem. Matka musi być na pierwszym miejscu, wtedy czuje, że jest dla syna najważniejsza i zrobi wszystko, żeby nie dać o sobie zapomnieć.

Matka wydzwaniająca. Z każdym problemem i o każdej porze. Matka nie mające swojego życia. Jej życiem jest syn i jego życie. A jego życie ma być takie, jak ona chce.

Matka wie, co dla niego dobre. W końcu pod piersią nosiła i mlekiem karmiła, to wie. Jaki sweter. Jaka praca. Jakie życie. Ona z tą wiedzą wchodzi nieproszona do domu dorosłego syna i do jego życia. I jej życia. I panoszy się. I po kątach rozstawia. Tu szepnie, jak dzieci wychować. Co na obiad najlepiej. I jak dom porządnie sprzątać. Ona wie.

Matka rywalizująca. Dla niej partnerka syna to odrzucenie. A ona odrzucenia nie zniesie. Dlatego trzeba tak się kręcić i kombinować, żeby syn zawsze ją wybierał.

Matka, która zrobiła ze swojego syna zastępczego partnera. Bo albo go nigdy nie było albo tak odepchnęła męża, że na nic innego nie ma miejsca. Ona i syn. Para idealna.

Umawiałam się przez krótki czas z mężczyzną, dla którego mama odgrywała znaczącą rolę. Dzwonili do siebie codziennie. On zwierzał jej się z randkowych przygód, ona mu doradzała i przypominała, że ma brać witaminy. Tłumaczył to znaczną odległością między nimi i faktem, że chcą być przecież blisko i to nic złego, że codziennie do siebie dzwonią. Znaliśmy się naprawdę niedługo, jednak dało się wyczuć, że mama jest w jego życiu bardzo obecna. Zapaliła mi się lampka, gdy poszliśmy do knajpy, a on poprosił, żebym mu schowała sweter, bo w środku jest klima i nie wiadomo, kiedy się zrobi zimno. Powiedział też, że jak idzie z mamą na obiad, to ona zawsze o tym pamięta. I niby spoko. Ale jednak nie. Dorośli ludzie sami potrafią ocenić, czy będzie/jest im zimno, czy nie.

Dorośli ludzie zaklęci w dzikim tańcu uzależnienia. I lojalności. Po czyjej stanąć stronie żony czy mamy? Jak mamie się coś nie spodoba, to się obraża. Albo szantażuje, że już się więcej nie odezwie. Z drugiej strony to wygodne nie musieć robić wielu rzeczy, które robią dorośli ludzie. Mama zdecyduje za niego. I z jednej strony można narzekać, że się ciągle wtrąca, z drugiej ochoczo poddawać jej zabiegom. Bo tak naprawdę nie chcemy autonomii i nie chcemy być samodzielni.

Najgorzej, że jak tylko mamisynkowie spróbują się odsunąć albo postawić granice słyszą – no, nie kochasz już mamusi. Albo nagle pojawia się problem ze zdrowiem. I mamusia znowu na pierwszym miejscu…

Mamusia nie-winna. Przecież to tylko jakieś słowa i jakieś tam gesty. Ona nie widzi, że to „jakieś” rozwala innym życie. Życie jej synowi rozwala. Ale przecież koniec końców to o to chodzi. Jak ona odejdzie, to on nareszcie znowu będzie jej. Tylko jej.

Może Ci się spodobać

Subskrybuj
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Wbudowane informacje zwrotne
Zobacz wszystkie komentarze

Wykorzystujemy pliki cookies w celu prawidłowego działania strony, korzystania z narzędzi analitycznych i marketingowych oraz zapewniania funkcji społecznościowych. Szczegóły znajdziesz w polityce prywatności. Czy zgadzasz się na wykorzystywanie plików cookies? Akceptuję Czytaj więcej

Prywatność & Polityka cookies
0
Kocham twoje myśli, proszę o komentarz.x